Podczas moich rożnych styczności z rożnymi ludźmi od domorosłych samozwańczych mediów po kapłanów/kapłanek zawsze stawiano nasz świat jako inny od pozostałych. Ze my żyjemy w jednym wymiarze, duchy w drugim. W przeważającej większości słyszałem właśnie taką intepretację. Ale jakoś mi to nie leży, nie mam dośc wiedzy aby podważyć tę teorię, ale przyznam że i dowodów na to jest raczej niewiele. Często odnosze wrażenie że ludzie używaja sformulowania "wymiar" dla zobrazowania struktury kóra przypomina to jak to w rzeczywistości wygląda. Ale skąd pewność, że wygląda to tak a nie inaczej. Mnie osobiście bardziej przekonuje wizja świata w którym jesteśmy tylko częścią. Tak jak słyszymy tylko w określonych częstotliwościach, widzimy określony zakres barw, tak też możemy dostrzegać określony zakres świata.
Ja osobiście mam lekarsko stwierdzone lekkie przesunięcie częstotliwości które słyszę, różnica niewielka. ale zauważalna tam gdzie dzwiek balansuje na granicy słyszalności. Sa ludzie których szept jest dla mnie niczym jakiś cichy szmer- po prostu nie slysze jak artykułują konkretne gloski. Podczas gdy inni słyszą tą osobę bardzo dobrze. Z drugiej strony, potrafię się obudzić na dźwięk tzw. "cichego" alarmu (który jest w rzeczywistości cichym powtarzającym sie piknięciem) pięć osiedli dalej, i jestem jedyną osoba która to obudziło, a sen mam mocny. ludzi o zdolnościach medium postrzegam w podobny sposób - potrafią odbierać rzeczy dziejące się na innych "częstotliwościach". Ale już nie w innym świecie. Wydaje mi się, że inny wymiar wymagałby przełamania pewnych barier.
Co wy myślicie? czy świat duchowy to inny świat (wymiar), czy inna częstotliwość tego samego świata w którym żyjemy?