Świat ezoteryki

Jeśli szukasz miejsca, gdzie zamieścić temat niezwiązany ze Spirytyzmem, złożyć życzenia, zamieścić ogłoszenie o sprzedaży "nienawiedzonego" domu to miejsce jest właśnie dla Ciebie.

Świat ezoteryki

Postautor: forrest » 25 lip 2009, 21:21

Witam. Nazywam się Rafał Wiszowaty.
W związku z tym, że słucham Pani audycji zamieszczanych w internecie, chciałem wyrazić zaniepokojenie rozprzestrzeniającą się w okresie ostatnich lat ezoteryką. Świat zdominowany przez doktryny składające się na ezoterykę byłby moim zdaniem szczególnie toksyczny dla bardziej wrażliwych osób zamieszkujących go. Jednocześnie chciałem wyrazić zaniepokojenie treściami Pani wypowiedzi, w których miesza Pani wykluczające się wzajemnie postawy (i podejścia do kontaktów z zaświatami) - spirytyzmu i okultyzmu - oraz wykluczające się wzajemnie podejścia przy poznawaniu pewnej klasy zjawisk - parapsychologii i ezoteryki.
Spirytyzm, jako teoria eksperymentalna, opiera się na analizowaniu rozmów z Duchami oraz przypadków spontanicznych manifestacji Duchów. Jest teorią obejmującą takie problemy jak wiarygodność otrzymywanych komunikatów, zaś co do treści obejmuje wszelkie aspekty życia w "światach materialnych" i pewien zbiór informacji o porządku panującym w zaświatach. Wszelkie wnioski wyciągane w ramach tej teorii są poparte systematycznymi badaniami polegającymi na kontaktowaniu się z Duchami za pośrednictwem różnych mediów; nigdy nie bazują na niczyich przeczuciach czy przypuszczeniach. O ile w spirytyzmie wywołanie Ducha polega na sformułowaniu myśli/prośby o udzielenie odpowiedzi na przygotowane wcześniej pytania, zaś sam seans spirytystyczny jest zwykłą poważną rozmową, to w okultyzmie wywołanie polega na wykonywaniu różnych niepotrzebnych gestów, wypowiadaniu równie niepotrzebnych formułek, zapalaniu świeczek, kadzideł; takie niepoważne zachowania i myśli przyciągają uwagę niepoważnych Duchów, które mogą być zainteresowane bawieniem się ludźmi postępującymi w ten sposób. Wg wypowiedzi wywołanych Duchów zacytowanych w "Księdze Duchów" Allana Kardeca, wszystkie zjawiska zachodzące w naszym świecie, w zaświatach i w dowolnej innej rzeczywistości, są zjawiskami fizycznymi - włącznie z najbardziej spektakularnymi efektami wywoływanymi przez te Duchy. Stąd wszelkie rytuały magiczne będące formą okultyzmu są sprzeczne z jedną z głównych myśli spirytyzmu, ponieważ wykonujący je ludzie nie zadają sobie pytania czy mogą być prawa fizyki łączące wykonywane przez nich rytuały z oczekiwanym rezultatem. Uważam, że utożsamianie spirytyzmu i okultyzmu jest krzywdzące dla tego pierwszego i jest tym, czego życzyliby sobie - jak ich określił Raymond A. Moody - fundamentaliści chrześcijańscy.
Podobnie krzywdzące jest dla parapsychologii utożsamianie jej z psychotroniką czy z ezoteryką. O ile w parapsychologii położono nacisk na użycie metod statystycznych przy badaniu pewnej klasy zjawisk - nie próbuje się przy tym na siłę tłumaczyć ich natury "na poziomie" modelowania równaniami Maxwella - o tyle w ezoteryce trudno dopatrzeć się logiki w wywodach, których autorzy na ogół nie są w stanie w sensowny i zrozumiały sposób wypowiadać się. Parapsychologów - w przeciwieństwie do ezoteryków - charakteryzuje powściągliwość w wypowiedziach. Ponieważ ezoterycy mają to do siebie, że potrafią coś sobie wymyślić (twierdzą np., że poprzez medytacje doszli do jakiejś "prawdy"), a następnie przeprowadzając rozumowanie zawierające szereg co najmniej wątpliwych założeń dochodzą do tego, co chcieli. I dalej nie przejmując się niczym prowadzą dalsze "rozważania". Ponieważ zazwyczaj wypowiadają się niezrozumiale w części ich wywodu, trudno nawet spróbować zaprzeczyć temu, w co przypuszczalnie sami fanatycznie wierzą i co próbują innym wpoić. Jednak poniżej cytuję fragment książki, który moim zdaniem dobrze obrazuje sposób rozumowania ezoteryków. Mogę inaczej powiedzieć - ezoterycy to są ludzie, których często można rozpoznać po charakterystycznym dla nich bełkocie w ich wypowiedziach: o "pozytywnych wibracjach", "karmie", "pranie", o tym, że medytacje i ich dieta przyśpieszają ich "rozwój duchowy", o "łączeniu się w miłości z kosmosem", o tym, że "wszystko jest jednością", itp.

Czytałem kiedyś pierwsze wydanie "Proroctwa Oriona na rok 2012" (teraz mam przed sobą wydanie 3) i nie mogłem się nadziwić, że ktoś to zechciał w ogóle wydać - najwyraźniej wydawnictwo Amber się nie szanuje. Nie chce mi się wierzyć, że autor tej książki jest fizykiem (chociaż Leon Lederman twierdzi, że niektórzy fizycy są głupi...) :\ Szczerze mówiąc, to bałbym się narażać Projektu Cheops poprzez wskazywanie Geryla, jako źródła informacji, które mogłoby dostarczać pewnych przesłanek o zasadności prowadzenia projektu. Oczywiście, tam gdzie Geryl powołuje się np. na geologów, tam jego wywód jest ciekawy i jak najbardziej godny uwagi. Chciałem tylko powiedzieć, że w pierwszym wydaniu uważnie przejrzałem całe to jego żonglowanie liczbami (czyli ze zrozumieniem przeczytałem tę książkę) i w pewnym momencie nie wiedziałem już, czy on ma za idiotów wszystkich ludzi, którzy kupili jego książkę, czy sam jest aż tak głupi. To drugie wydało mi się zbyt nieprawdopodobne, żeby w to uwierzyć; z drugiej strony nie nastawiam się nigdy, że druga osoba chce mnie oszukać (bo ma w sobie tyle arogancji i lekceważenia, że myśli, że jestem naiwny i że będzie sobie ze mnie dowolnie idiotę robić).
Podejście Patricka Geryla do jego czytelników przedstawię na przykładzie całego rozdziału - od strony 102 do 107. Nie ma sensu moim zdaniem rozważać znaczenia takich stwierdzeń, jak np. że jakaś liczba "jest prawidłowa" lub "nie jest prawidłowa", czy stwierdzeń typu "opracowałem liczbę", bo nie ma raczej niczego takiego, jak "liczby prawidłowe" - spodziewam się, że jest to po prostu ezoteryczny bełkot.

Rozdział 11
Komputerowy program końca świata
Niedziela, 2 lutego 1997 roku. Krążyłem wokoło, jak ranne zwierzę. Ostatnią noc spędziłem przed komputerem razem z Ginem. Rezultat: zero. W dodatku pieniądze, których się spodziewałem, nie wpłynęły na moje konto. A bez pieniędzy nie będę mógł pojechać do Egiptu, by rozwiązać tajemniczą zagadkę. To byłby katastrofa. Możecie sobie wyobrazić, jak się czułem! Nic nie toczyło się tak, jak powinno!
Nagle wpadłem na - jak sądziłem - świetny pomysł podzielenia liczby przez znane daty katastrof. Po kilku godzinach wypełniłem obliczeniami wiele stron. Wydawało mi się, że zaczynam do czegoś dochodzić. Nie zdawałem sobie jednak wówczas sprawy, że popełniłem błąd. Okazało się to dopiero po kilku dniach.
Mój błąd pomógł mi jednak zbliżyć się do rozwiązania zagadki. Przede wszystkim po prostu dodałem liczby lat od poprzedniej katastrofy do następnej. Po kataklizmie pozostało jeszcze pięć miesięcy roku 9792 p.n.e.: 9791 + 2012 + 5 miesięcy + 11 miesięcy (katastrofa ma się wydarzyć w grudniu 2012 roku n.e.) = 11 804 lata. Mając tę liczbę, rozpocząłem dalsze obliczenia i uzyskałem kilka szeregów liczb. Trzy dni później zorientowałem się, że zrobiłem błąd. Liczyłem o jeden rok za dużo. Rok zerowy nie istnieje! Pierwsze stulecie zaczęło się się w roku 1 i zakończyło z końcem roku 100. Nasz kalendarz przeskoczył z lat p.n.e. na lata n.e. Nikt nie mógł liczyć roku zerowego, bo nie da się go liczyć. Musi więc upłynąć 11803 lata pomiędzy poprzednią na następną przewidywaną katastrofą. Ale w gruncie rzeczy to nie czyni różnicy. Zarówno Majowie, jak i Egipcjanie operowali "świętymi" liczbami, które dawały rezultat końcowy zbyt wysoki - i następnie odejmowali od tego pewna wartość, otrzymując w rezultacie wynik prawidłowy. Tutaj zaszło coś podobnego. Przypadkiem miałem do czynienia z liczbą, która była zbyt wielka i dzięki temu zbliżyłem się do rozwiązania zagadki. Na początku podzieliłem liczbę 11 804 przez 117, bo ta liczba jest znana jako stosowana przez Majów do uzyskania wysokich liczb (patrz Prorocza wiedza Majów). 11804:117 = 100,8888888888. Podobał mi się ten szereg cyfr, bo wydawał się pasować do sposobu myślenia Atlantydów.


I tutaj już jest coś zadziwiającego - mimo, że jest rzeczą oczywistą, że ułamki okresowe dają się zapisać w postaci ułamka zwykłego (takiego, który ma licznik i mianownik), to Geryl napisał o jakimś "sposobie myślenia Atlantydów". Sam podzielił dwie liczby przez siebie i otrzymał - naturalnie - ułamek okresowy; i nie wiedzieć czemu odniósł to do Atlantydów. Kolejne zdania tego akapitu są następujące:

Później byłem już 100-procentowo pewny, że to coś oznacza, bo seria cyfr 8888888888 była "świętą liczbą" w Egipcie (Albert Slosman przetłumaczył to z hieroglifów).


Nie ma niczego odkrywczego w tym, że 8/9=0,(8). Dalej napisane jest:

Dzieliłem zatem w dalszym ciągu. Następnymi liczbami były 52 i 36, również znane u Majów i u starożytnych Egipcjan. Istniała interesująca korelacja pomiędzy nimi i pierwszą liczbą, jaką uzyskałem:
11804:36=327,88888888
11804:52=227
327,88888888-100,88888888=227


No tak; jest prosta tożsamość:
x/52 + x/117 = x/36 dla dowolnego x należącego do zbioru liczb rzeczywistych; w szczególności x może być równe 11804. Obawiam się, że Geryl powinien nauczyć się sprowadzać ułamki zwykłe do wspólnego mianownika (trochę mniej makulatury wtedy by drukował). Dalszy ciąg tego wywodu:

To było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe. Pełen otuchy zacząłem zatem mnożyć przez liczbę dni w roku, zgodnie z dwoma kalendarzami:
11804*365,25=4311,411
11804*365=4308,460
11804*360=4249,440
W poprzednich obliczeniach uzyskałem wynik 227. Dzieląc powyższe "superliczby" przez 227, doszedłem nagle do "świętych" liczb Majów! Kiedy to zobaczyłem, nie chciałem wierzyć własnym oczom. Łatwo możecie sprawdzić obliczenia:
4311,411:227=18,993
4308,460:227=18,980
4249,440:227=18,720
Liczby 18,980 i 18,720 są liczbami świętymi u Majów, ale liczba 18,993 - nie.


Ja tego nie rozumiem, po co tak plątać, zamiast po prostu napisać:
11804 [lata 365,25-dniowe] / 227 [okresów 52-letnich] = 52 [lata 365,25-dniowe] = 18993 [dni w okresie 52-letnim] / 365,25 [dni w roku 365,25-dniowym]
To, że ten główny 11804-letni cykl majowego kalendarza ma 4311411 dni, nie jest większym odkryciem niż to, że godzina ma 3600 sekund.
Czyli rozumiem, że ktoś przed Gerylem policzył, że główny cykl w kalendarzu kończy się w 2012 roku, zaś Geryl zrobił odwrotne działanie i otrzymał liczbę dni zawartą w 52-letniej majowej jednostce czasu (?). No i pojawia się pytanie: i co z tego? Kolejne zdania tego fragmentu:

To wydało mi się dziwne. Drapałem się w głowę, ssałem ołówek i w końcu znowu wziąłem się za mój kalkulator Hewlett-Packard. Atlantydzi mogli tylko odejmować, dodawać, dzielić i mnożyć, co było proste. Powoli wklepałem w kalkulator liczbę 18993. Bezmyślnie odjąłem od niej liczbę 18980. Wynik był:13. Mówi się, że trzynastka jest feralna. Chyba to prawda, skoro pojawiała się w moich obliczeniach dotyczących końca świata. Oczywiście, musiałem z tą liczbą coś zrobić. Ale co?


Czyli to, co zrobił tutaj Geryl, można zapisać w jednej linijce:
11804 * 365,25 : 227 - 11804 * 365 : 227 = (11804 : 227)*365,25 - (11804 : 227)*365 = 52*365,25 - 52*365 = 52*0,25 = 13
Po kolei:
11804 [lat 365,25-dniowych] * 0,25 [dnia poprawki w każdym roku 365-dniowym] = 2951 [dni poprawki, które trzeba dodać, gdy rok ma 365 dni a nie 365,25 dnia, gdy upłynie pełen cykl majowego kalendarza]
2951 : 227 [okresów 52-letnich w pełnym cyklu 11804 lat kalendarza] = 13 [dni poprawki kompensacji, które trzeba dodać po upłynięciu 52 lat, gdy rok ma 365 a nie 365,25 dni]
Dalej jest:

Nieco zdenerwowany, wprowadziłem znowu tę "nieświętą" liczbę do kalkulatora. Podzieliłem ją przez trzynaście. Wyobraźcie sobie moje zdumienie, kiedy nagle pojawiała się święta liczba Egipcjan! Jeśli mi nie wierzycie, sprawdźcie:
18993 : 13 = 1461.


Czyli co 1461 dni trzeba dodać jeden dzień, żeby "skompensować" odjęcie w każdym 365,25-dniowym roku jednej czwartej dnia. I nie ma to nic wspólnego z cyklem kalendarza mającym 11804 lata 365,25-dniowe. Ale po co tak naokoło mnożyć i dzielić liczby, zamiast napisać od razu 365,25 [dni/rok] / 0,25 [dnia poprawki / rok] = 1461 [dni / dzień poprawki]. Czyli Patrick Geryl wyraził tę poprawkę kolejno w:
1) liczbie dni poprawki w 11804-letnim cyklu równej 4311411 - 4308460 = 2951
2) później zmienił układ jednostek i wyraził tę wielkość w dniach poprawki które należy dodać po upływie 52-letniego okresu z majowego kalendarza równej 18993 - 18980 = 13
3) a później na koniec wyraził tę wielkość w normalnym "ludzkim" układzie jednostek, czyli w liczbie dni, które muszą upłynąć, do której trzeba dodać jeden dzień, żeby uwzględniona została poprawka, że rok ma 365,25 dni a nie 365 dni.
Po co w tak zagmatwany i nieczytelny sposób przechodzić z jakąś liczbą między różnymi układami jednostek by koniec wyrazić ją w układzie jednostek, którym się wszyscy posługują? Bo mam wrażenie, że Autor kpi sobie z tych, którzy kupili jego książkę; i wydaje mu się, że jak będzie żonglował tymi liczbami naokoło, to ludzie uwierzą w mądrość tych zapisów. Geryl napisał dalej, co następuje:

Ostatnia liczba wskazuje na cykl "sotyczny" w Egipcie. Wszyscy wiemy o roku przestępnym. Oznacza to, że co cztery lata dodaje się po jednym dniu, aby zsynchronizować kalendarz z obrotem Ziemi dookoła Słońca. Tak naprawdę powinniśmy dodawać każdego roku po ćwiartce dnia, ale ponieważ nie byłoby to zbyt praktyczne, dodajemy jeden dzień co cztery lata. Gdybyśmy tego nie robili, dopiero po upływie 1461 lat (365,25*4=1461) kalendarz byłby znowu zgodny z obrotem Ziemi. Dzień, w którym wszystko się zgadzało, oznaczał początek tego, co Egipcjanie nazywali Nowym Rokiem. To był jeszcze jeden przykład powiązań pomiędzy Majami i Egipcjanami.


To nie jest prawda. To że Geryl wyraził w majowym układzie jednostek stałą znaną Egipcjanom, to nie znaczy, że ta liczba 1461 ma cokolwiek wspólnego z tym dziwnym majowym układem - czyli to, co napisałem powyżej. Dalej Geryl napisał:

Dalsze obliczenia dały liczby 1460 i 1440.
18980 : 13 = 1460
18720 : 13 = 1440
1440 daje nam cztery okresy po 365 dni. Zgodnie z egiptologiem Schwallerem de Lubiczem było to ważne. Ponadto, jak wiemy, 1440 to liczba minut w dniu. I to uzupełnia nasz dowód.


Nie wiem tylko jakie twierdzenie miałoby być tu udowodnione. Ponadto 4 * 365 = 1460. Ten zapis "18720 : 13" po bardziej czytelnym przepisaniu:
(11804 * 360 / 227) / 13 = 1440
Liczba 360 była wzięta z sufitu. To samo można zapisać:
(11804 * 1 / 227) / 13 = 4
Jedynka równie arbitralnie była wzięta jak 360 przez Geryla, nie powoduje otrzymania wyniku, który byłby wielokrotnością liczby 60 lub liczby 24, jeżeli już tego chcemy szukać. Dalszy ciąg wywodu Geryla:

Doprawdy Mistrzowie Liczb z Atlantydy znowu dokonali wielkiego dzieła. Stało się to prawdopodobnie przed zniszczeniem ich kraju. Musieli wtedy obliczyć, jak długo będzie trwał następny cykl. Podzielili go na 227 okresów po 52 lata, razem 11804 lata. Majowie wiedzieli, że katastrofa może się zdarzyć raz na 52 lata. Jeśli wtedy nic się nie wydarzyło, czekało ich kolejne 52 lata spokoju. Dzieląc superliczbę 4308,460 przez jakąkolwiek liczbę z cyklu Majów i mnożąc ją przez liczbę okresów, zawsze uzyskamy 227.


Pytanie tylko, co to jest "liczba z cyklu Majów"? 227, 52, 18993?

Jest to logiczne, ponieważ 11804 dzieli się przez 52 i kalendarz okresów Majów składa się dokładnie z tej liczby lat. Jeśli tego nie rozumiecie, zaraz wyjaśnię.
Majowie mieli cykl kalendarzowy trwający 52 lata. 52 lata pomnożone przez 365 dni daje nam 18980 dni. Dwa okresy, czyli 104 daje nam 37960 dni itd.
Oto kilka przykładów:
Kalendarz Dni Lata
Cykle po 365 dni
1 18980 52
2 37960 104
40 759200 2090
80 1518400 4160
227 4308460 11804 (=katastrofa)
Na zakończenie każdego cyklu 52 lat lub 18980 dni Aztekowie przeżywali momenty potwornego strachu. Ostatniej nocy starego cyklu wychodzili na wzgórza, bojąc się, że za chwilę nastąpi koniec świata i słońce nie wzejdzie już więcej nad horyzontem. Wpatrywali się w niebo i czekali, aż Plejady dotrą do zenitu na południu. Jeśli gromada gwiazd w dalszym ciągu posuwała się na przód, zaczynali świętować, pewni już, że dzisiaj końca świata nie będzie. Rozpalono nowy ogień i niesiono pochodnie do wszystkich krańców królestwa, aby świętować początek nowego cyklu, który dał im w darze bóg Słońca - Tonatiuh.
Jeśli ta historia jest matematycznie poprawna, w kalendarzu Majów ostatni dzień cyklu kalendarzowego zgadzał się z datą katastrofy. Niemniej ich "święte" lata były zbyt krótkie, by obliczenie było prawidłowe. Każde 52 lata ich kalendarza daje 52 * 0,25 = 13 brakujących dni. W związku z tym ich kalkulacje muszą opierać się na ostatnim dniu.
Zgodnie z opinią Diego de Landa, obchody takiego święta miały miejsce po raz ostatni w roku 1507 n.e. Ta data nie jest zgodna z obliczeniem na rok 2012. By ją obliczyć, trzeba dodać 10 cykli po 52 lata do 1507.
10 * 52 + 1507 = 2027
To daje nam mniej więcej 15 lat za dużo. Jeżeli Aztekowie rzeczywiście obchodzili tego dnia swoje wielkie święto, to niesłusznie. Nie można zaczynać obliczeń od 12 sierpnia 3114 roku p.n.e., bo wtedy różnica wyniesie około 5 lat. Nie można go też rozpoczynać od roku 9792 p.n.e., bo wówczas będzie to różnica ośmiu lat. Pozostaje więc pytanie: dlaczego Aztekowie celebrowali swoje święto właśnie tego roku? A może było to zupełnie inne święto?
Niemniej tradycja celebrowania nowej ery co 52 lata jest prawidłowa. Okres pomiędzy dwiema katastrofami wynosi 227 cykli po 52 lata. Aztekowie prawdopodobnie przejęli te dane, ale nie udało im się zinterpretować ich prawidłowo. Zdecydowałem kontynuować poszukiwania i spróbować rozwiązać tę zagadkę. W tym celu wziąłem na warsztat superliczby, jakie odkryłem, podzieliłem je przez egipskie "święte liczby". Oto rezultat:
4311,411 : 1461 = 2951
4308,460 : 1460 = 2951
4249,440 : 1440 = 2951


Przy czym liczby 1461, 1460 i 1440 wyszły Gerylowi z dokonania następujących działań (zapisanych przez niego w sposób nieczytelny i zacytowanych powyżej):
11804 * 365,25 / (227 * 13) = 1461
11804 * 365 / (227 * 13) = 1460
11804 * 360 / (227 * 13) = 1440
zaś liczby 4311411, 4308460 i 4249440 wyszły mu z pomnożenia przez siebie liczb:
11804 * 365,25 = 4311411
11804 * 365 = 4308460
11804 * 360 = 4249440
Czyli pierwsza z tych trzech linijek po uwzględnieniu wcześniejszych "przekształceń" Geryla wygląda następująco:
4311411 / 1461 = ( 11804 * 365,25) / (11804 * 365,25 / (227 * 13)) = 1 / (1 / (227 * 13)) = 227 * 13 = 2951
Druga linijka:
4308460 / 1460 = ( 11804 * 365) / (11804 * 365 / (227 * 13)) = 1 / (1 / (227 * 13)) = 227 * 13 = 2951
Trzecia linijka:
4249440 / 1440 = ( 11804 * 360) / (11804 * 360 / (227 * 13)) = 1 / (1 / (227 * 13)) = 227 * 13 = 2951
Czyli śledząc skąd się wzięły Autorowi te liczby, można podstawić pod nie "wyrażenia", za pomocą których je uzyskał; wtedy łatwo zauważyć, że ułamki się skracają, a otrzymanie 3-krotnie tego samego wyniku spowodowane jest wyłącznie tym, że Autor pierwszą liczbę otrzymał kolejno przez pomnożenie pewnej liczby przez 365,25 a następnie podzielenie jej przez 365,25; drugą liczbę otrzymał przez pomnożenie tej samej liczby przez 365 a następnie podzielenie jej przez 365; zaś trzecią liczbę otrzymał przez pomnożenie tej samej liczby przez 360 a następnie podzielenie jej przez 360.

Ten wynik natychmiast nasunął mi myśl o zodiaku. Tam 3-krotnie otrzymałem liczbę 576. Po dodaniu do siebie i opracowywaniu ich w dalszym ciągu doszedłem do wyniku, że precesja zodiaku jest spowodowana spowolnieniem krążenia Ziemi. Mówiąc praktycznie: każdy rok ziemski jest o 3,33333 sekundy dłuższy od poprzedniego. Odkryłem to przez serie liczb 0,33333333.


Precesja Ziemi jest spowodowana istnieniem momentu od sił działających w kierunku prostopadłym do kierunku wektora momentu pędu obracającej się Ziemi wokół jej osi. Krążenie Ziemi wokół Słońca odbywa się ze stałą prędkością polową.

Prawdopodobnie powinienem użyć ich znowu. Najpierw jednak dodałem do siebie 3-krotnie liczbę 2951 (2951 + 2951 + 2951 = 8853). To było proste. Ale teraz nastąpiła trudniejsza część pracy. Co powinienem zrobić z tą liczbą? Z czystej ciekawości podzieliłem ją przez 117. Wynik: 75,6666666. Ta liczba nie kojarzyła mi się z niczym szczególnym. Nie prowadziła do niczego. Wysiliłem mózg, ale nic mądrego nie wymyśliłem, aż w końcu pomogłem sobie liczbą związaną z precesją zodiaku. I oto na ekranie pojawił się ten oto magiczny wynik:
75,6666666 : 0,3333333 = 227!


Ostatnia linijka to po prostu:
75,(6) * 3 = 227
Przepisując zapisy wcześniejszych działań:
227 * 13 = 2951
3 * 2951 = 8853
8853 / 117 = 75,(6)
Łącząc powyższe cztery linijki:
((227 * 13) * 3 / 117) * 3 = 227 * (13 * 9) / 117 = 227 * 1 / 1 = 227
Patrick Geryl odkrył tu, że 9 * 13 = 117. Czy z tego, że liczba 117 jest podzielna przez 13 wynika coś szczególnego?

Znowu z trudem uwierzyłem własnym oczom, ale informacje przekazane przez mędrców starożytnych były więcej niż oczywiste: liczby 117 i 227 są prawidłowe, bo obie mogą być obliczane poprzez użycie liczby określającej precesję zodiaku! Zatem liczba 11804 lat także była prawidłowa! Teraz już łatwo poszło dalsze obliczanie:
8853 : 227 = 39
39 : 0,3333333 = 117!


Autor właściwie powtórzył tutaj to samo, co kilka linijek wcześniej napisał.

Kiedy już to odkryłem, łatwo było znaleźć 20 innych sposobów obliczania i znajdowania wzajemnych powiązań pomiędzy liczbami. Każdy, kto umie liczyć, łatwo może to zrobić.
Rozmyślając,słuchałem jednocześnie płyty Lisbeth List z piosenką Noe. Nieświadomie powtarzałem słowa pieśni:
Dzisiaj zacznie się potop
Jak ten w parku
Oni budują arkę
Łódź jest prawie skończona
W telewizji widzimy
Jak się wody podnoszą
I teraz każdy chciałby tam być
Noem
Melancholijnie nuciłem w dalszym ciągu. Koniec był bliski, a ja nie mogłem doprowadzić do końca schematu komputerowego. Nikt mi nie uwierzy i wody podniosą się na katastrofalną wysokość. O Noe, Noe, dlaczego tak musi być?
Mój wniosek: zaczynając od okresu pomiędzy dwiema katastrofami, otrzymujemy "święte" liczby zarówno Majów, jak i Egipcjan. Dowody na to są aż nadto jasne. Ponadto znajdujemy wskazówki, że obchodzenie przez Majów nadejścia nowej ery co 52 lata wzięło swój początek z obliczenia daty końcowej, bo jest to 227 okresów po 52 lata.
Wszystkie te liczby ostrzegają. Jasno wskazują na istnienie "mistrzowskiego planu", opracowanego przez mędrców z Atlantydy, by ostrzec przyszłe pokolenia - i nas - o zbliżającej się katastrofie. Błagam was na kolanach, wyciągam do was ręce! Sprawdźcie moje obliczenia, a może odkryjecie inne jeszcze powiązania. Koniec jest coraz bliżej.
Nikt nie powinien podawać w wątpliwość wielkiej wiedzy tamtych uczonych. Zbudowali piramidy, których konstrukcja zadziwia do dziś. Ich kalendarze były niewiarygodnie dokładne. Już to wystarczy, by wykazać ich naukowe umiejętności. Każdy powinien sobie z tego zdać sprawę. A potem trzeba przedsięwziąć konieczne środki, by próbować uratować ludzkość. Jeżeli nic się w tym kierunku nie zdziała, może to oznaczać koniec wszystkiego.
Mistrzowski plan rozszyfrowany
W końcu w październiku 2000 roku byłem w stanie rozszyfrować te szeregi liczb. Zgodnie z moimi obliczeniami możecie matematycznie udowodnić, że zaczynając obliczenia od dnia 27 lipca 9792 roku p.n.e., następna katastrofa wydarzy się 21-22 grudnia 2012 roku. Jest to jednak tak skomplikowane, że potrzeba mi jeszcze kilku miesięcy, by to wyjaśnić w prosty sposób. Opublikuję to w mojej następnej książce. A o tym, jak udało się nam złamać inne ważne szyfry, możecie przeczytać w następnym rozdziale.


W zasadzie to mogłem zacytować dowolny inny fragment książki "Proroctwo Oriona na rok 2012", w którym Autor w podobny sposób żongluje liczbami.
Kopię listu zamieszczam na dwóch forach internetowych: na Forum Spirytystycznym oraz na Forum Projektu Cheops.
Pozdrawiam,
Rafał Wiszowaty
Awatar użytkownika
forrest
 
Posty: 457
Rejestracja: 10 sty 2009, 23:25
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Re: Świat ezoteryki

Postautor: cthulhu87 » 25 lip 2009, 21:52

Rafał, gratuluję wytrwałości w wyszukiwaniu absurdów:) A do kogo pisałeś konkretnie? Pytam, bo nie podałeś tej informacji w poście. ;)
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis
http://www.ksiazki-spirytystyczne.pl
Awatar użytkownika
cthulhu87
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 4282
Rejestracja: 19 lip 2008, 12:44

Re: Świat ezoteryki

Postautor: forrest » 25 lip 2009, 23:25

cthulhu87 pisze:Rafał, gratuluję wytrwałości w wyszukiwaniu absurdów:) A do kogo pisałeś konkretnie? Pytam, bo nie podałeś tej informacji w poście. ;)


Dzięki :) Po prostu staram się wysłuchać/przeczytać do końca, zanim wypowiem krytyczne uwagi. Ja rozumiem, że nie powinno się oceniać, ale niektórzy poprostu prowokują, żeby podzielić się z innymi pewnymi przemyśleniami.
List napisałem do Barbary Choroszy, która prowadzi audycje w radiu WPNA 1490 AM Chicago:
http://www.missionpharaoh.com/pl/radio_misji_faraon.php

Ponieważ BC nawiązywała do Patricka Geryla, to po drodze było mi przytoczyć to jako przykład.

Tak w ogóle, to tutaj o wiele czytelniej udało mi się ten wpis wkleić:
http://www.cheops.darmowefora.pl/index. ... 1#msg36851
"Spirytyzm będzie naukowy albo nie będzie go wcale." - Allan Kardec
Awatar użytkownika
forrest
 
Posty: 457
Rejestracja: 10 sty 2009, 23:25
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Re: Świat ezoteryki

Postautor: sigma » 26 gru 2009, 18:25

Postanowiłem odświeżyć wątek poświęcony ezoteryce. Wklejam link z wikipedii poświęcony temu pojęciu:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Ezoteryka

Cyt.:
"...odnosi się do wiedzy dostępnej jedynie dla osób uprzywilejowanych, doświadczonych lub takich, które przeszły inicjację."

"... porusza tematy nieudowodnione lub odrzucane przez naukę."

"... są odczuwalne jedynie w sposób pozazmysłowy. "

Z tego że ktoś oświadczy że np. potrafi śpiewać nie wynika jeszcze że na pewno potrafi. Ale też z tego nie wynika że nie potrafi.
Z tego że ktoś oświadczy że posiada określoną wiedzę lub umiejętności nie wynika że posiada. Ale też z tego nie wynika że nie posiada.

Stefan Ossowiecki posiadał umiejętności trudne do wyjaśnienia.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Ossowiecki

Maria Szulc posiadała umiejętności trudne do wyjaśnienia.

http://www.gabinet-hipnozy.pl/docs/12

Oboje byli ludźmi wykształconymi. Ale stali się znani nie dzięki swojemu formalnie posiadanemu wykształceniu tylko z racji posiadanych zdolności.

Kiedyś czytałem wywiad z Rosjaninem, weteranem wojny w Afganistanie. Posiada on otóż zdolności (chyba) zbliżone do zdolności pani Marii Szulc. Z armii zdemobilizowano go w stopniu, o ile pamiętam, sierżanta lub chorążego. W rozmowie z dziennikarzem twierdził że jego zdaniem każdy posiada takie zdolności jak on, że w tym nie ma nic nadprzyrodzonego chociaż są one trudne do wyjaśnienia. Jednak nie każdy potrafi do tych zdolności ukrytych w sobie dotrzeć. On nigdy się nie starał, po prostu przy jakiejś okazji coś zauważył.

Ze Stefanem Ossowieckim kontaktowała się moja nieżyjąca Mama zaś z Marią Szulc ja osobiście. Między innymi dlatego postanowiłem o tym napisać bo zauważyłem że u niektórych przezacnych członków naszego Stowarzyszenia pojęcie "ezoteryka" budzi niechęć.

No i co Wy na to ?

:)
Piotr

Kto zwycięża innych, jest silny. Kto zwycięża siebie, jest wielki.
sigma
 
Posty: 1136
Rejestracja: 12 sie 2009, 19:02
Lokalizacja: Zagłębie Śląsko-Dąbrowskie

Re: Świat ezoteryki

Postautor: Luperci Faviani » 26 gru 2009, 19:25

Nie miałem nawet odwagi tego czytać... :?
Luperci Faviani - życie jest niczym, wieczność jest wszystkim.
La certitude est une autre dimension de la croyance.
Awatar użytkownika
Luperci Faviani
 
Posty: 2412
Rejestracja: 22 lip 2008, 16:23
Lokalizacja: Polska

Re: Świat ezoteryki

Postautor: konrad » 26 gru 2009, 19:54

Luperci Faviani pisze:Nie miałem nawet odwagi tego czytać...


To, co forrest napisał, to stary post :D Teraz odświeżył go sigma
Awatar użytkownika
konrad
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 2952
Rejestracja: 15 lip 2008, 13:08
Lokalizacja: Warszawa

Re: Świat ezoteryki

Postautor: sigma » 26 gru 2009, 20:35

Ja rozumiem że pojęcie "ezoteryka" może być różnie pojmowane. I dlatego przywołałem hasło "ezoteryka" z wikipedii żeby ustalić o czym piszę. Zdaniem niektórych, posiadanie szczególnych zdolności może wynikać z poprzedniego wcielenia. I to dotyczy również zdolności całkiem prozaicznych, np. wokalnych. Osoba zaś posiadająca takie zdolności jest chyba w naturalny sposób popychana w kierunku ich ekspresji, np. jeżeli ktoś umie śpiewać to raczej tego nie ukrywa :). I pewnie dotyczy to również osób posiadających zdolności trudne do wyjaśnienia przez naukę. Ewentualnie, jak twierdził wspomniany przeze mnie Rosjanin, posiadających "łatwość dotarcia do tego co jest dane właściwie każdemu". O ile pamiętam to on nawet podkreślał to że nie posiada jakiegoś szczególnego wykształcenia, żeby wyeksponować tę "powszechność daru".

Zaś jeżeli ktoś nie ma zdolności wokalnych i śpiewa ? To łatwo rozpoznać :). I myślę że podobnie jest w przypadku osób które twierdzą o sobie że posiadają "szczególne dary" nie posiadając ich w rzeczywistości :).

No bo właściwie to jeżeli nie szukać takich osób wśród zainteresowanych ezoteryką to gdzie ich właściwie szukać ?

ps.: A co do weryfikowalności niektórych zjawisk (lub: wydarzeń) przez naukę to nie przejmowałbym się zbytnio. Przecież jeżeli ktoś posiada doktorat i habilitację to nie zaryzykuje tego stawianiem hipotez które mogłyby go ośmieszyć wśród przezacnego grona doktoryzowanych i habilitowanych.
Piotr

Kto zwycięża innych, jest silny. Kto zwycięża siebie, jest wielki.
sigma
 
Posty: 1136
Rejestracja: 12 sie 2009, 19:02
Lokalizacja: Zagłębie Śląsko-Dąbrowskie

Re: Świat ezoteryki

Postautor: Jul » 27 gru 2009, 02:24

Ja nie mam awersji do pojęcia ezoteryki. Uważam nawet, że spirytyzm jest blisko związany z niektórymi nurtami ezoteryki (np. antropozofia, filozofia różokrzyżowców), choć oczywiście zachowuje swoją autonomię i niezależność.

Mówiąc o dookreśleniu terminu ezoteryka, warto przypomnieć jego etymologiczne pochodzenie. Po grecku esoterikos oznaczało "to, co ukryte". Taką ukrytą część swych nauk mieli już Pitagoras i sam Platon. Część spirytystów o tym wie. Choć dziś ezoteryka nie ma elitarnego, ani tajemnego charakteru - ogromna część tej dziedziny jest otwarta dla poszukujących.

Co do niechęci świata nauki do ezoteryki, niestety jest ona faktem. Ale spotkałem też paru doktorów, także habilitowanych, których interesują te zagadnienia i ich nie wyśmiewają. Na Uniwersytecie w Białymstoku jest nawet pewien ewenement na skalę międzynarodową - Pracownia Badań Zjawisk Mirakularnych. Jak już będziemy mieli wiarygodne medium, to warto by tym badaczom to zgłosić ;-)
http://wyborcza.pl/1,76842,6548440,Lowcy_cudow.html
Jul
 
Posty: 346
Rejestracja: 31 paź 2008, 23:41

Re: Świat ezoteryki

Postautor: sigma » 27 gru 2009, 10:46

Ciekawe :). A od siebie dodam poniższy link:

http://www.religioznawstwo.uj.edu.pl/

Z tego co tam jest napisane wynika że nie unikają sprawdzania rzeczywistości "jaka jest" na miejscu :).
Piotr

Kto zwycięża innych, jest silny. Kto zwycięża siebie, jest wielki.
sigma
 
Posty: 1136
Rejestracja: 12 sie 2009, 19:02
Lokalizacja: Zagłębie Śląsko-Dąbrowskie

Re: Świat ezoteryki

Postautor: Jul » 27 gru 2009, 13:55

sigma pisze:Ciekawe . A od siebie dodam poniższy link:

http://www.religioznawstwo.uj.edu.pl/

Z tego co tam jest napisane wynika że nie unikają sprawdzania rzeczywistości "jaka jest" na miejscu .


Tak, religioznawcy z założenia metodologicznego są otwarci na różne zjawiska, bo ich dyscyplina ma charakter porównaczy. Na UJ rzeczywiście jest najsilniejsza ich grupa w Polsce.
Jul
 
Posty: 346
Rejestracja: 31 paź 2008, 23:41

Następna

Wróć do Różne różności

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości