wyśnił numery lotto

Jeśli szukasz miejsca, gdzie zamieścić temat niezwiązany ze Spirytyzmem, złożyć życzenia, zamieścić ogłoszenie o sprzedaży "nienawiedzonego" domu to miejsce jest właśnie dla Ciebie.

Re: wyśnił numery lotto

Postautor: Luperci Faviani » 02 sie 2009, 13:33

Zgadzam się z Konradem, ale z drugiej strony tych 100 milionów... Dobrze by było mieć taki budżet PTSS'u :P
Luperci Faviani - życie jest niczym, wieczność jest wszystkim.
La certitude est une autre dimension de la croyance.
Awatar użytkownika
Luperci Faviani
 
Posty: 2412
Rejestracja: 22 lip 2008, 16:23
Lokalizacja: Polska

Re: wyśnił numery lotto

Postautor: troll1 » 02 sie 2009, 14:06

pomarzyć zawsze można, ale tych 100 baniek to raczej by Ci nie wypłacili, sporo by poszło na jakieś podatki i nawet nie wiem czy 2 razy podatku by nie wycieli, tam i w Polsce, jakbyś przez neta postawił to jeszcze prowizja chyba by poszła na serwis i połowe jakbyś dostał to byloby dobrze ,a le to i tak sporo
spirytysta jest jak murarz, teoretyk nic nie zbudował i nie zbuduje bo mu nikt domu postawić nie da tylko weźmie doświadczonego specjalistę, a nie "kozaka z książek".
Awatar użytkownika
troll1
 
Posty: 133
Rejestracja: 01 lip 2009, 14:44

Re: wyśnił numery lotto

Postautor: troll1 » 15 sie 2009, 09:39

Mistyk - milioner
Zgromadził fortunę, wybudował tysiące kilometrów torów kolejowych i założył czterdzieści miast, lecz nigdy nie uczynił jednego kroku bez zasięgnięcia rady tych, których zwał niewidzialnymi przyjaciółmi.

Jak wiele innych par, Arthur Stilwell i jego żona zaczynali swoje małżeńskie życie nie posiadając nic oprócz siebie. Jego rodzice byli biednymi, choć oszczędnymi wieśniakami z Indiany i sami ledwo wiązali koniec z końcem. Arthur Stilwell był zbyt dumny, aby pozwolić. rodzicom żony dzielić się z nim ich skromnymi dochodami. Uniezależnił się więc, a jego pierwsza praca polegała na prowadzeniu wozu do przewożenia towarów. W kilka tygodni później awansował na urzędnika i na tym poprzestał. Skończył tytko szkołę średni, nie miał pieniędzy, a jego widoki na stanie się milionerem nie były świetliste.

Lecz noc po nocy nawiedzały go głosy. Czasami przychodziły w trakcie snu, czasami wtedy, gdy próbował czytać przy lampie stojącej. Nie było to jednakże dla niego przeżycie nowe i nie wywoływało już przerażenia. Arthur Sdlwell słyszał te słabe głosy od piętnastego roku życia. Zanotował w swoim dzienniku, że głos powiedział mu, że za cztery lata spotka i poślubi dziewczynę nazywającą się Genevieve Wood. W tym czasie nie znał nawet nikogo o tym imieniu, lecz przepowiednia głosów okazała się prawdziwa.

Od tej pory Arthur Stilwell nigdy nie zwątpił w mądrość głosów. Jednak nigdy też nie rozmawiał o nich z nikim z wyjątkiem swojej żony, ze strachu, że ludzie uznaje go za obłąkanego.

Raz po raz, kiedy niespokojnie siedział przy swoim urzędniczym biurku, głos ponaglał go, aby pojechał na zachód i zaczął budować kolej żelazną, której stalowe macki rozprzestrzeniły się w każdym kierunku. W końcu Arthur i Jennie Stilwell podjęli decyzję.

Arthur porzucił swoje posadę, spakowali skromny dobytek na pożyczony wóz i wyruszyli do Kansas City. Znalazł pracę w składzie wolnocłowym i firmie maklerskiej. Jednakże coraz hardziej uginał się pod presją głosów, które - jak mówił - ponaglały go do budowy kolei.

Choć może wydawać się to niewiarygodne, ten urzędnik, zarabiający czterdzieści dolarów na tydzień, rzeczywiście wybudował kolej. Bankierzy znali go i ufali mu, więc łatwo było zdobyć pieniądze. Stilwell po cichu kupił ziemię, zebrał fundusze i nim zaskoczeni finansiści z Nowego Jorku zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje, jego kolej obwodowa Kansas City już w pełni działała, tuż pod ich nosami.

W szczególnej karierze tego zadziwiającego człowieka nie było bardziej niezwykłego przypadku niż ten, który zdarzył się w czasie planowania trasy nowej linii kolejowej, łączącej pola pszenicy w stanie Kansas z Zatoką Meksykańską. Był to doskonały projekt, uwzględniający logiczne uwarunkowania, które starsi ludzie przeoczyli. Stilwell, dwudziestosześcioletni finansista, który twierdził, że prowadzą go głosy duchów, dostrzegł szansę i powziął stanowczy decyzję.

Wielekroć, kiedy musiał stawić czoła poważnym problemom, krył się w zaciszu swojego biura, zaciągał żaluzje i prosił o radę swoich dziwnych, niewidzialnych doradców. Wszystko szło dobrze, aż do momentu gdy tory kolejowe zbliżyły się na odległość osiemdziesięciu kilometrów od miasta Galveston. Napisał później, że poprosił o radę i głosy powiedziały, aby natychmiast wstrzymał budowę, bo inaczej jego kariera się skończy - Galveston rzekomo zostało skazane na zagładę.

Stilwell znalazł się w kłopotliwym położeniu. Nie mógł wymagać od swoich partnerów, aby uwierzyli w jego historię o niezwykłych doradcach, jednak musiał nakazać zmianę punktu docelowego, i to szybko.

Zacisnął szczęki i stawił czoło burzy. Jego partnerzy żądali wyjaśnienia tej kosztownej i skandalicznej decyzji. Mieszkańcy Galveston byli wściekli. Lecz Stilwell nie odstąpił od swego zdania i południowa linia kolejowa Kansas City została poprowadzona do Zatoki Meksykańskiej przez opustoszałe miejsce, nazwane na cześć Artlmra Stilwella Port Arthur.

Kiedy huragan zniszczył Galveston, wybrzeże Port Arthur i urządzenia kolejowe pozostały nietknięte i odegrały główną rolę w akcjach ratowniczych. Współpracownicy Stilwella, którzy skrytykowali go tak ostro, pod niebiosa wynosili jego szczęście w interesach. Stilwell, znany teraz jako Stilwell Szczęściarz, uśmiechał się tylko i nie mówił nic. On i Jennie zdecydowali, że ludzie ani by nie uwierzyli, ani nie zrozumieli, że jego przedsięwzięcie wartości miliona dolarów zależało od tak dziwnych doradców.

W jaki sposób mógłby komukolwiek wyjaśnić, że znał imię swojej żony na cztery lata przed jej poznaniem? Czy tę nieomylną radę, dzięki której z urzędnika bez grosza przy duszy stał się w ciągu siedmiu lat budowniczym kolei i milionerem? Albo źródło swojej zaskakującej decyzji: zawrócenia linii kolejowej z Galveston i zakończenia jej na morskich błotach?

W sumie wybudował siedem linii kolejowych i kanał dla statków w Port Arthur. Założył czterdzieści miast i miasteczek, z których dwa nazwano na jego cześć - Port Arthur w Teksasie i Stilwell w Oklahomie. Zgromadził sporą fortunę w trakcie swojej zadziwiającej kariery, gdyż wszystko, czego się dotknął, zmieniało się w pieniądze - stan rzeczy, który on sarn przypisywał swoim dziwnym doradcom.

Arthur Stilwell nie był spirytystą. Jak napisał, wziął udział w jednym seansie i seans ten po prostu go znudził.

W trakcie swojego pracowitego życia znalazł czas na napisanie i wydanie trzydziestu książek, w tym dziewiętnastu powieści, m.in. "Światło, które nigdy nie zgasło", długo utrzymującej się na liście bestsellerów. W roku 1910 napisał książkę, która w detalach przepowiedziała nadejście pierwszej wojny światowej. W 1914 roku napisał kolejną godną uwagi książkę: "Do całego świata z wyjątkiem Niemiec", w której przepowiedział klęskę Niemiec i ich sojuszników, upadek monarchii rosyjskiej, niepodległość Finlandii i Polski oraz zwrócenie Palestyny Żydom. Stilwell zmarł w roku 1928. Dwa tygodnie później jego ukochana żona wyskoczyła z okna drapacza chmur na Manhattanie, aby połączyć się ze swoim mężem, który został jej wybrany przez tajemnicze głosy.

źródło: http://www.paranormalium.pl/120,8,artykul.html
spirytysta jest jak murarz, teoretyk nic nie zbudował i nie zbuduje bo mu nikt domu postawić nie da tylko weźmie doświadczonego specjalistę, a nie "kozaka z książek".
Awatar użytkownika
troll1
 
Posty: 133
Rejestracja: 01 lip 2009, 14:44

Poprzednia

Wróć do Różne różności

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości