Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Miejsce, w którym przeczytać można różne intrygujące opowieści związane ze Spirytyzmem.

Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: CzłowiekJanek » 21 sty 2018, 23:47

Witam

Pragnę podzielić się posiadanymi ciekawostkami i doświadczeniami, bo dzięki nim zacząłem interesować się spirytyzmem. Dzięki spirytyzmowi też część z nich zrozumiałem.

Kilka lat temu siedziałem w łazience i ogarniałem się do spania. Umyłem się, zęby, coś tam może jeszcze robiłem i postanowiłem otworzyć drzwi (nie wiem co mnie skłoniło). Otworzyłem je, a za nimi stała moja mama w koszuli nocnej. Przestraszyłem się i zapytałem "czemu nie śpisz?" jednocześnie przecierając twarz ręcznikiem. Rzeczony ręcznik odłożyłem, podniosłem głowę- mamy nie było. Jej sypialnia była drzwi obok, wsadziłem tam głowę, mama głęboko (sądząc po oddechu) śpi.
Postać która stała za drzwiami to była niedawno zmarła babcia (mama, mamy). Łatwo je pomylić, całkiem podobne były. Ja wtedy jakoś przeszedłem nad tym do porządku dziennego, zwaliłem na kark zmęczenia. Poważnie!
Inna rzecz, to w fazie półsnu usłyszałem jakby kula przeleciała mi nad głową, niesamowity świst tuż przy uchu, zerwałem się na nogi. Nie wiem czy ma to jakieś znaczenie, lata lecą, zapadło mi w pamięć.
Którejś nocy śniła mi się ww babcia (swoją drogą była mi bardzo bliska) i powiedziała mi "jestem bardzo zawiedziona".
Dwa lata temu zmarł dziadek, mąż ww babci. Nagła, totalnie niespodziewana śmierć. Przez kilka dni przed tym, miałem myśli dotyczące śmierci dziadka, takie znikąd. Aż głupio się obwiniałem trochę o tą śmierć, choć w głębi serca uważałem, że to śmieszne.
Niedługo po niej, moja mama wybrała się do medium. Pani Ola podczas wizyty mówiła o zmarłych dziadkach, normalnie po imieniu, o ich zwyczajach, że wszystko wiedzą, że mama za często jest na cmentarzu, nie ma potrzeby tak często. O tym, że babcia dalej się maluje (malowała się nawet jak chora była i z domu nie wychodziła. Kochała to.), o dziadku, że dba o nasze sprawy itd. Nie będę wszystkiego pisał, myślę, że nie ma sensu.
W tym momencie ja, młody człowiek trochę zgłupiałem. Tak zaczęła się przygoda ze spirytyzmem.
Wybrałem się we wrześniu do medium Oli po zapoznaniu się z lekturą "Księgi Duchów" itp. Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie. Ale okazało się, że sam siebie też zaskakuje od jakiegoś czasu. Utwierdziła mnie w przekonaniu kto jest moim opiekunem, co sam wcześniej ustaliłem. Co więcej sama z siebie powiedziała do mnie "Masz poczucie obecności". Jest to prawda, mam wrażenie czasem, że ktoś siedzi ze mną w pokoju, aucie itp, ale uznałem, że sobie wmawiam.
Co więcej uspokoiła mnie, jeśli chodzi o mój sen z babcią. Powiedziała, że stwierdzenie iż jest bardzo zawiedziona które męczyło mnie przez 3 lata, odnosiło się do mojej ówczesnej partnerki i nie ma znaczenia.
Powiedziała mi, kim byłem w ostatnich dwóch wcieleniach. Jej wypowiedzi są dość oniryczne niejednokrotnie, ale było to niesamowicie ciekawe, a fakt, że bezbłędnie posługuje się imionami osób zmarłych jest zaskakujący.
Opowiedziała mi też anegdotę jak była na basenie i przyszedł do niej duch. Przedstawił się, powiedział, że przychodził tu do parku siadać na ławkę, ot, taka sytuacja. Sprawdziła ducha, grób znalazła. A basen w samym środku miasta Łodzi.

Pewnej nocy postanowiłem trochę poeksperymentować z fazą półsnu. W tym śnie, który kontrolowałem, wstałem z łóżka, był dzień raczej, zszedłem do kuchni a w kuchni w rogu stoi dziadek. Zdziwiłem się, podszedłem do niego, objąłem go, zobaczyłem biały błysk się obudziłem, przerażony i jednocześnie podniecony. Następnego dnia wziąłem to na chłodno, że granica jest tak cienka, że mogło mi się przyśnić. Opowiedziałem o tym mamie, a mama zrobiła wielkie oczy i powiedziała mi, że nasza znajoma co przejeżdżała obok domu, to widziała dziadka w kuchni, przy oknie w tym rogu. PO śmierci.

Znajomi mojej mamy kupili mieszkanie w bloku. Siedzi znajoma w salonie, coś czyta i słyszy kroki w przedpokoju. Pomyślała, że mąż wrócił, zaczęła coś mówić do niego. Nie odpowiada, to sprawdziła. Drzwi wejściowe zamknięte, męża nie ma. Wrócił pół godziny później. Sytuacja z krokami się powtórzyła jeszcze kilka razy, ale pewnego dnia w mieszkaniu rozległ się dźwięk, jakby ktoś rozsypał jakieś kulki drewniane na podłodze. Oczywiście nic się nie rozsypało, natomiast zadzwonili do poprzednich właścicieli z myślą "najwyżej wezmą nas za wariatów". Szczegółów nie znam, ale w tym mieszkaniu zmarł mężczyzna, chyba mąż kobiety od której kupili. A kulki to były rozsypujące się kasztany którymi namiętnie bawił się z dzieckiem czy coś takiego.

Mojej koleżance zmarła mama i w ten sposób została sierotą. Postanowiła, aby się trochę odciąć, wyremontować mieszkanie. Gdy poszła się myć i wyszła z łazienki, na farbie malarskiej, na kurzu zobaczyła odciśnięte stopy. Przyłożyła swoją stopę i to nie była ta sama. Innym razem siedziała z przyjaciółką, która jej bardzo pomagała w tych chwilach i otworzyła się szafka w kuchni i zaczęły wypadać rzeczy. Podobno były tak poukładane, że minimalna szansa.

W gimnazjum, wiele lat temu spotykałem się z taką dziewczyną, której tata od kilku lat nie żył i ona mieszkała z mamą oczywiście. I one upierały się, że tata i mąż je nawiedza. No ja nie bardzo w to wierzyłem, ale kiedy mi o tym opowiadały, w szafce włączyła się, jego głęboko schowana, komórka. Zaznaczę, że nie ładowana od kilku lat. Ja rozumiem, że stara Nokia to potrafi trzymać, ale...

Dobra, mam jeszcze ciut, ale późno! ;)
O takim dniu jak dzisiaj
można powiedzieć:
Również przeminie
CzłowiekJanek
 
Posty: 14
Rejestracja: 16 sty 2018, 13:17

Re: Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: Anka » 22 sty 2018, 00:51

Witaj Janek Miło się czyta twój post i super że się tutaj pojawiłeś. Będzie pewnie niejedna okazja porozmawiać :)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Awatar użytkownika
Anka
 
Posty: 226
Rejestracja: 27 paź 2016, 19:22

Re: Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: CzłowiekJanek » 22 sty 2018, 11:48

Między innymi po to się pojawiłem, aby rozmawiać! :) Dziękuję za docenienie tych kilku słów! :)
O takim dniu jak dzisiaj
można powiedzieć:
Również przeminie
CzłowiekJanek
 
Posty: 14
Rejestracja: 16 sty 2018, 13:17

Re: Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: Anka » 22 sty 2018, 16:13

A co sam myślisz o tym co cię spotyka i to czego doświadczasz ?
To nie żadne podchwytliwe pytanie Ciekawa jestem po prostu jak to odbierasz ?
Sama mając podobne doświadczenia trafiłam tutaj na forum Szukałam chyba odpowiedzi Co , po co i dlaczego.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Awatar użytkownika
Anka
 
Posty: 226
Rejestracja: 27 paź 2016, 19:22

Re: Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: CzłowiekJanek » 22 sty 2018, 21:48

Dobre pytanie. ;)
Generalnie sprawa jest ciekawa, bo z postawy "Życie na Ziemi to ciąg bardzo szczęśliwych warunków, które ta planeta zapewniła, a życie białkowe cechuje się tym, że się zaczyna i kończy i niczego więcej nie ma. Czysta ewolucja,", przeszedłem na "Istnieje pewna nadrzędna inteligencja, która stworzyła dusze i dała im wolną wolę." Radykalna zmiana jak dla mnie. Suma tych doświadczeń spowodowała, że Kardec bardziej do mnie dotarł w kilka wieczorów niż jakikolwiek kościół (który neguje) przez lata.
Brak mi porównania i doświadczenie u innych. Jakby popytać, to każdy coś tam przeżył, widział, usłyszał, ale cierpię na brak spirytystów w otoczeniu. Jestem zatem domorosłym osobnikiem, ale kierują mną dwie... dobra, trzy rzeczy: Ciekawość (i kto tak nie ma niech pierwszy rzuci kamieniem), chęć rozwoju i chęć dzielenia się wiedzą. Z ostatnim jest problem oczywiście. Jak każdy chcę wiedzieć wszystko co nieodgadnione, ogromnie mnie to napędza.
Generalnie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z upływem czasu dostrzegam więcej i mnie to cieszy, staram się pracować nad sobą, bo samo czytanie, o ile bardzo rozwijające, chyba mnie nie spełnia :twisted: .
No i pozostaje aspekt "poczucia obecności", który jest, z tego co zrozumiałem, niezbyt powszechny u ludzi.

To tak na szybko :D
O takim dniu jak dzisiaj
można powiedzieć:
Również przeminie
CzłowiekJanek
 
Posty: 14
Rejestracja: 16 sty 2018, 13:17

Re: Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: danut » 23 sty 2018, 23:01

To jest dobry kierunek jakiego też się trzymam: [b]"Ciekawość (i kto tak nie ma niech pierwszy rzuci kamieniem), chęć rozwoju i chęć dzielenia się wiedzą. Z ostatnim jest problem oczywiście. Jak każdy chcę wiedzieć wszystko co nieodgadnione, ogromnie mnie to napędza.
Generalnie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z upływem czasu dostrzegam więcej i mnie to cieszy"
[/b] :D Zatem do dzieła. Zaczynaj opowieść.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: Ryszard » 24 sty 2018, 01:25

danut pisze:To jest dobry kierunek jakiego też się trzymam: [b]"Ciekawość (i kto tak nie ma niech pierwszy rzuci kamieniem), chęć rozwoju i chęć dzielenia się wiedzą. Z ostatnim jest problem oczywiście. Jak każdy chcę wiedzieć wszystko co nieodgadnione, ogromnie mnie to napędza.
Generalnie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z upływem czasu dostrzegam więcej i mnie to cieszy"
[/b] :D Zatem do dzieła. Zaczynaj opowieść.


Pan duch Janek oj Danuś nie daj się wkręcić
Nawet gwiazdy płaczą z tym, kto płacze w nocy.
Awatar użytkownika
Ryszard
 
Posty: 684
Rejestracja: 21 cze 2017, 17:08

Re: Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: danut » 24 sty 2018, 13:36

Ryszardzie, ludzie mają doświadczenia duchowe, nasze mózgi rejestrują też fale nie tylko te zbite w normalność naszej umownej rzeczywistości. Dlatego, gdy ktoś chce szczerze o tym porozmawiać, to będą to cenne uwagi i bezpośrednie od źródła takich ludzkich spostrzeżeń. Mnie drażnią tylko sceniczne występy odgrywających coś i robiących z siebie kogoś kim na pewno się nie jest. I gdy to coś urobione jest w formę z wykorzystaniem fantazji i własnych niespełnionych marzeń, za dużych o sobie wyobrażeń.
danut
 
Posty: 6655
Rejestracja: 27 paź 2015, 09:27

Re: Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: Krzysztoff » 24 sty 2018, 23:02

Witaj Janku serdecznie, mam nadzieję że będzie okazja porozmawiać na różne tematy

Jak wygląda u Ciebie owo "poczucie obecności" , pojawia się w jakichś momentach ?
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Re: Opowieści z mojego życia spirytystycznego

Postautor: cthulhu87 » 25 sty 2018, 09:13

CzłowiekJanek pisze:przeszedłem na "Istnieje pewna nadrzędna inteligencja, która stworzyła dusze i dała im wolną wolę." Radykalna zmiana jak dla mnie. Suma tych doświadczeń spowodowała, że Kardec bardziej do mnie dotarł w kilka wieczorów niż jakikolwiek kościół (który neguje) przez lata.
Brak mi porównania i doświadczenie u innych. Jakby popytać, to każdy coś tam przeżył, widział, usłyszał, ale cierpię na brak spirytystów w otoczeniu.


Rozumiem to, mam podobnie.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis
http://www.ksiazki-spirytystyczne.pl
Awatar użytkownika
cthulhu87
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 4282
Rejestracja: 19 lip 2008, 12:44

Następna

Wróć do Opowieści spirytystyczne

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości