Strona 1 z 1

Zdradzona narzeczona

Post: 18 sie 2008, 11:39
autor: Luperci Faviani
Przegląd spirytystyczny z maja 1960 roku (str. 96 całorocznego wydania)

O wydarzeniu doniosła Gazetta dei teatri, 14 marca 1860.
Młody mężczyzna był szalenie zakochany w równie młodej kobiecie, z którą zamierzał się pobrać. Mimo uczucia opuścił swą narzeczoną dla pewnej, niewiele wartej niewiasty, niegodnej szczerej miłości. Nieszczęśliwa, porzucona prosiła, płakała, lecz wszystko nadaremno. Ukochany pozostawał głuchy na jej nawoływania. Załamana wtargnęła do jego posiadłości by w obecności młodego człowieka wyzionąć ducha w wyniku wcześniejszego zażycia trucizny. Widząc martwe ciało tej, której śmierć spowodował również pragnął wyrwać się z objęć życia, jednak bezskutecznie. Jego świadomość ogarnęły wyrzuty sumienia wskazujące go winnym zbrodni. Od tej tragicznej chwili, codziennie, w porze kolacji widział otwierające się drzwi jego pokoju wraz z pojawiającą się w nich zmarłą narzeczoną w formie groźnie wyglądającego trupa. Bezowocne próby rozprężenia się, zmiany zwyczajów, podróżowania, pozbycia się zegarów nie pomogły w pozbyciu się zjawy; gdziekolwiek by nie przebywał, zawsze o określonej porze umarła powracała. Kawaler szybko stracił na wadze, a zdrowie młodzieńca podupadło do tego stopnia, że lekarze powoli tracili nadzieję na uratowanie go. Pewien doktor przyjaciół pacjenta po dokładnym zapoznaniu się z tym ciężkim przypadkiem, po kilku próbach zastosowania rozmaitych leków wpadł na pomysł następujący... W nadziei wykazania, że mężczyzna padł ofiarą złudzenia, doktor zdobył prawdziwy ludzki szkielet, który starannie przygotował w sąsiednim pokoju, a następnie zaprosił chorego przyjaciela na kolację. Gdy wybiła godzina szesnasta, która to była godziną nawiedzenia, w drzwiach pojawił się […] szkielet od doktora. Gospodarz wierzył już w sprytne zwycięstwo gdy jego nieszczęśliwy pacjent przeszyty ogromnym przerażeniem krzyknął: Niestety, jeden to było za mało! Teraz jest ich dwóch! I zaraz po tych słowach padł martwy na ziemię.

Uwagi: […] W żaden sposób nie można udowodnić prawdziwości opisanego wydarzenia. Wizje trupa mogły być wynikiem osłabienia organizmu młodego mężczyzny. Dla nas, znających analogiczne sytuacje, powyższa historia jest możliwa i z całą pewnością zgłębiona wiedza o Spirytyzmie dałaby doktorowi sprawniejsze narzędzia umożliwiające uzdrowienie jego przyjaciela. Najlepszym sposobem wydaje się wywołanie Ducha młodej kobiety o innej porze (niż godzina szesnasta) by nawiązać z nią kontakt bezpośredni lub poprzez medium, by zapytać cóż musiałby uczynić nieszczęśnik by sprawić jej przyjemność i uzyskać jej wybaczenie. Należało prosić anioła stróża o pomoc gdyż, w końcu, ona go kochała i z pewnością puściła by wszystko w niepamięć gdyby tylko zauważyła w nim głęboki żal […] Na pewno przestałaby pokazywać się w sposób odpychający […] Najprawdopodobniej usłyszałby od niej słowa otuchy, które przywróciłyby spokój jego duszy; dodałyby mu odwagi i przekonanie, że nie rozstali się na zawsze...

Duchy, które pojawiają się spontanicznie zawsze mają w tym jakiś cel; najlepiej jest, w takim przypadku, zadać im pytanie czy czegoś potrzebują, a jeśli cierpią trzeba modlić się za nie i uczynić wszystko to, co może przynieść im ulgę. Zwykle manifestacje kończą się gdy Duch jest usatysfakcjonowany […] Jeśli Duch jest szczególnie uciążliwy […] trzeba się jeszcze gorliwiej za niego modlić i należy pamiętać, że nie istnieją ani szczególne modlitwy, ani specjalne formułki, ani egzorcyzmy, które by były w jakikolwiek sposób pomocne […] Duchy bawią się gdy słyszą wzywanie diabłów i demonów, więc często przyjmują najgroźniejsze imiona (np. Lucyfera) […] Równocześnie, gdy widzą, że tracą swój czas z ludźmi, którzy nie dają się zmanipulować, odchodzą.

Tłumaczenie: Luperci Faviani