danut pisze:Czarny magu, Ty piszesz do mnie o średniowiecznej ascezie, a ja pisze o sile ducha i kształtowaniu się jej przez cierpienie, to są dwie rożne sprawy.
danut pisze: "Cierpienie jest błogosławieństwem a nie żadną karą. Kto nie przejdzie tego procesu nie staje się. I to właśnie ci którzy ułudnie myślą, ze są zdrowi i piękni dzięki swoim zasługom w poprzednim życiu są w błędzie. Nie za wiele działali i nie za wiele osiągną, bo brną w iluzję.
nic bardziej mylnego - że ja piszę o średniowiecznej ascezie? Ja piszę o realu! Nie wierzycie to wasza sprawa
Bóg poprzez cierpienie bytu wcielonego odbiera prośbę tego bytu o pomoc i złagodzenie tegoż cierpienia! Bóg łagodzi to cierpienie kiedy widzi sens poprawy duszy wcielonej! Czasami Bóg widzi również przy tej poprawie bunt duszy wcielonej - bunt przeciw niesprawiedliwości! Ale jest to "niesprawiedliwość subiektywna ducha wcielonego"! Innymi słowy ja mam swoje osiągnięcia i swoją karmę i dobrowolnie się zbuntuję przeciw mego Stwórcy by dokonać swej uwsteczniającej zemsty na np. duchu Hitlera czy Stalina ! A w realu to wygląda tak: "w środku nony moje dziecko krzyczy w pokoju obok że biały "pan" jest w jej pokoju i ja wpadam z morderstwem na twarzy (bo ja jako były okultysta wiem co ma na myśli moje dziecko)! i po ustaleniu gdzie moje dziecko widzi w dalszym ciągu tego "białego pana" - ja mu mówię: "dorwie cię dziadu po mojej śmierci i wtedy się rozliczymy - i wiecie co - ten "biały jegomość" już więcej nie nawiedza pokoju mojej córki I tak załatwiam te sprawy w realu (chyba mu już odpuściłem
Tak więc może duch kształtuje się przez cierpienie ale ma wolną wolę i moc zemsty