Alicja Ziętek- polskie medium

Miejsce, w którym przeczytać można różne intrygujące opowieści związane ze Spirytyzmem.

Alicja Ziętek- polskie medium

Postautor: troll1 » 29 lis 2009, 12:27

spirytysta jest jak murarz, teoretyk nic nie zbudował i nie zbuduje bo mu nikt domu postawić nie da tylko weźmie doświadczonego specjalistę, a nie "kozaka z książek".
Awatar użytkownika
troll1
 
Posty: 133
Rejestracja: 01 lip 2009, 14:44

Re: Alicja Ziętek- polskie medium

Postautor: Ten_Orson » 25 maja 2010, 17:12

No cóż, Pani Alicja Ziętek, jest osobą dosyć komiczną. Dlatego też współczuję Wam, że zostaliście przyrównani do jej osoby i magicznego kompasu, w trakcie programu ,,Przeklęte Rewiry". Zresztą, z tego co słyszałem, ta Pani ma także magiczną zapalniczkę, którą, kiedy zaświeci w pochmurną noc, nawiązuje kontakt z UFO.
Ten_Orson
 
Posty: 5
Rejestracja: 25 maja 2010, 16:52

Re: Alicja Ziętek- polskie medium

Postautor: sigma » 25 maja 2010, 18:09

Ten_Orson pisze:... z tego co słyszałem, ta Pani ma także magiczną zapalniczkę, którą, kiedy zaświeci w pochmurną noc, nawiązuje kontakt z UFO.


O, to tak jak ja.
Piotr

Kto zwycięża innych, jest silny. Kto zwycięża siebie, jest wielki.
sigma
 
Posty: 1136
Rejestracja: 12 sie 2009, 19:02
Lokalizacja: Zagłębie Śląsko-Dąbrowskie

Re: Alicja Ziętek- polskie medium

Postautor: Voldo » 25 maja 2010, 20:08

sigma pisze:
Ten_Orson pisze:... z tego co słyszałem, ta Pani ma także magiczną zapalniczkę, którą, kiedy zaświeci w pochmurną noc, nawiązuje kontakt z UFO.


O, to tak jak ja.



Umiesz świecić? :shock:
Tomasz

„Jezus Chrystus nie prosił nas o wiele, nie wymagał od ludzi, by wspinali się na Mount Everest, czy wielce się poświęcali. Prosił nas tylko o to, byśmy kochali drugiego człowieka.” - Chico Xavier

Wiceprzewodniczący PTSS
Przewodniczący Wrocławskiego Oddziału PTSS
tomasz.grabarczyk.spirytyzm@gmail.com
Awatar użytkownika
Voldo
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 2204
Rejestracja: 08 lut 2010, 14:58
Lokalizacja: Wrocław

Re: Alicja Ziętek- polskie medium

Postautor: sigma » 25 maja 2010, 20:55

Voldo pisze:...Umiesz świecić? ...



Tak, z reguły to mi się zdarza w równą dobę po pełni księżyca. Po zmierzchu to wygląda trochę obciachowo i dlatego nie mogę wtedy chodzić po ulicy bo zwracam uwagę.
Piotr

Kto zwycięża innych, jest silny. Kto zwycięża siebie, jest wielki.
sigma
 
Posty: 1136
Rejestracja: 12 sie 2009, 19:02
Lokalizacja: Zagłębie Śląsko-Dąbrowskie

Re: Alicja Ziętek- polskie medium

Postautor: atalia » 26 maja 2010, 08:03

:lol:
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Re: Alicja Ziętek- polskie medium

Postautor: Voldo » 26 maja 2010, 14:16

sigma pisze:Tak, z reguły to mi się zdarza w równą dobę po pełni księżyca. Po zmierzchu to wygląda trochę obciachowo i dlatego nie mogę wtedy chodzić po ulicy bo zwracam uwagę.


:lol:
Tomasz

„Jezus Chrystus nie prosił nas o wiele, nie wymagał od ludzi, by wspinali się na Mount Everest, czy wielce się poświęcali. Prosił nas tylko o to, byśmy kochali drugiego człowieka.” - Chico Xavier

Wiceprzewodniczący PTSS
Przewodniczący Wrocławskiego Oddziału PTSS
tomasz.grabarczyk.spirytyzm@gmail.com
Awatar użytkownika
Voldo
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 2204
Rejestracja: 08 lut 2010, 14:58
Lokalizacja: Wrocław

Re: Alicja Ziętek- polskie medium

Postautor: Hansel » 11 lis 2015, 08:59

Na mnie robi raczej sympatyczne wrażenie...

,,13-latka, przez którą kontaktują się duchy, dom, w którym boją się przebywać nawet jego właściciele czy nawiedzone mieszkania w warszawskim bloku - to przykłady spraw, z którymi mierzy się Alicja Ziętek - parapsycholog i medium. Jak sama mówi, pomaga duchom, a przy okazji ludziom mającym z nimi problemy. Jak wygląda życie człowieka, który na co dzień ma do czynienia z niespokojnymi przybyszami z zaświatów? Rozmawia Piotr Cielebiaś.

Jak zaczęła się pani kariera medium - osoby komunikującej się z duchami?

Pierwszy przypadek zdarzył się, kiedy kontakt miała moja córka. Nie wiedziałyśmy, co się dzieje. Wynajmowała wraz z mężem domek jednorodzinny i okazało się, że jest nawiedzony. Kiedy wszystko się potwierdziło, kiedy nawet postronni świadkowie mówili, że dzieje się tam coś niedobrego, zaczęłam poznawać przyczynę tego zjawiska.

Ustaliłam, że był to pierwotny właściciel, który sprzedał dom. Transakcja była przeprowadzana w USA. Potem kupująca stwierdziła, że stan domu nie był zgodny z opisem. Okazało się, że mężczyzna nie mógł zaznać spokoju, ponieważ postrzegany był jako oszust. Nie pozwoliło mu to odejść, więc bawił w tym domu i próbował nawiązać kontakt z osobami, które w nim przebywały.

Co tam się działo?

Moja córka bała się. Ktoś walił do drzwi, uruchamiał dzwonek do furtki. Wzięła nawet dwa psy ze schroniska, żeby mieć gwarancję, że nikt nie wejdzie na posesję. Były też inne dźwięki: kroki, odgłosy jakby ktoś przebywał w garażu albo na górze. Potem słyszeliśmy jak drzwi się otwierają. Sama słyszałam, jak ktoś ciężkim krokiem szurał po schodach.

Czy predyspozycje do kontaktu z duchami odkryła pani u siebie nagle, czy były one wrodzone?

Trudno mi powiedzieć. Te wrodzone zdolności to jakby "szósty zmysł", który mówi mi, co może komuś się przydarzyć. Natomiast w sprawie duchów… Pamiętam też taki przypadek. Mojej bratowej zmarła mama. Oni poszli na pogrzeb, ja zostałam sama z ich dzieckiem. Nagle usłyszałam kroki. Miałam wtedy strasznego pietra, bo myślałam, że ktoś wykorzystuje moment nieobecności gospodarzy i przyszedł się włamać. Pozamykałam okna, przygotowałam sobie coś na obronę… Po dwóch godzinach znowu usłyszałam kroki. Byłam na sto procent pewna, że nikogo nie ma. Lęk podwoił się.

Jak objawia się ten dar? Pani wyczuwa duchy, czy to one coś do pani mówią?

W momencie, kiedy jestem w miejscach nawiedzonych, na czyjąś prośbę koncentruję się i wchodzę w "inny stan". Wtedy od razu w mojej głowie pojawia się historia lub scena, którą prezentuje mi duch. Tak jak w przypadku z Podkowy. Mieszkające tam małżeństwo było nawiedzane i zwrócili się do mnie o pomoc. Mówili prawdę. Był to duch matki, który nie dawał im spokoju, ponieważ chciał przekazać, że są zagrożeni, że ich dom może ulec spaleniu.

Kiedy szłam za przekazywanymi przez ducha "obrazami", wskazał mi, że w garażu jest uszkodzona puszka elektryczna. W niej może dojść do zwarcia i pożaru. Powiedziałam tamtej rodzinie, że duch to nie ktoś, kto straszy, tylko próbuje nawiązać kontakt i ostrzec. Poradziłam też, żeby podziękowali jej - pomodlili się, dali na mszę…

Czyli duchy to jakby forma świadomości, która jest bezcielesna? Jak postrzega pani duchy w świetle swoich doświadczeń?

Są na pewno bardzo świadomą energią. Skoro jakiś byt objawia się w formie mniej lub bardziej wyrazistej, na pewno ma w tym jakiś cel. Nie liczy się to, jak wygląda, tylko co chce powiedzieć. Dla mnie najbardziej istotna jest treść - powód obecności ducha.

Jaką sprawą ostatnio się pani zajmowała?

Ostatnio byłam w Niemczech. Odwiedziłam pewną rodzinę z Kolonii. To był poważny przypadek. Dotyczył 13-latki, która miała zdolności mediumiczne. Spisywała przekazy od duchów pismem automatycznym, ale była bardzo przerażona. Nie dawała sobie rady z tym stanem. To były krótkie informacje. Jeden byt przekazał: "Kocham cię, mamo i tato", drugi: "Nie zostawię cię", trzeci: "Nie idź tam, stanie ci się krzywda". Każdy miał coś innego do powiedzenia, a jej zostawał w głowie chaos.

Kiedy tam pojechałam, na samym starcie poczułam zapach śmierci, trupi zapach. Zaraz po tym zobaczyłam grupkę dziwnie ubranych ludzi, w starodawnych workowatych chłopskich strojach. To były zjawy. Gospodarze wzięli mnie do domu, abym zapoznała się ze sprawą. Potem, będąc na spacerze z właścicielką domu, odebrałam dziwne "falowanie". Nie było jednak upału, więc pomyślałam, że nie powinno tak być. Zapytałam kobietę, czy też to widzi. Zaprzeczyła.

Co jeszcze się tam działo?

Nocowałam u nich, w pokoju ich córki. Kiedy wstałam i zorientowałam się, że gospodarze jeszcze śpią, żeby nie przeszkadzać, położyłam się z powrotem. Zaraz jak to zrobiłam przez pokój przeszła kobieta. Bardzo wyraźnie ją widziałam, jak człowieka - nie w formie mgły, tylko jakby w formie cielesnej. Przeszła, spojrzała na mnie i poszła dalej. Miała spokojną minę. Ja też byłam spokojna, bo wiedziałam, że niczego ode mnie nie chciała. Wstałam, poszłam do gospodarzy i opowiedziałam im, jak przez pokój przeszła kobieta, tak i tak ubrana, blondynka, wiek jakieś 27 lat, krótko obcięte włosy…

Okazało się, że kobieta, którą dokładnie opisałam była sąsiadką z bloku, która niestety parę miesięcy wcześniej popełniła samobójstwo. Inne zjawiska nie występowały, ale strasznie niesforny stał się pies właścicieli, który ni stąd, ni zowąd zaczął warczeć, nie mógł sobie znaleźć miejsca. Ludzie ci zostali przeze mnie poinstruowani, jak powinni postępować z córką, jak jej pomagać i chronić, żeby wygasiła w sobie te umiejętności - zbyt poważne jak na jej wiek.

Kim były duchy, które nękały to dziecko?

Pierwszymi byli zmarli z XIII w., prawdopodobnie ofiary bitwy pod Blumenbergiem, która rozegrała się w tamtych okolicach w 1288 r. Zginęło tam kilka tysięcy ludzi. Jeśli chodzi o przekazy pisane, dziewczynka posługiwała się kilkoma imionami. Część z nich wydawała się rodzicom znajoma, ale reszta brzmiała obco. Jej matka nie mogła dojść, kto to. Mówiła też, że dopóki nie przeprowadzili się do Kolonii, wszystko było dobrze. Rodzina czuła dziwny niepokój związany z przebywaniem w nowym miejscu.

A czy istnieją duchy złe? Czego zwykle chcą?

Dam przykład komisariatu w Konstancinie nawiedzanego przez ducha oficera, który nadużył swojej władzy, za co go potępiono i cierpiał. Ale mękę zadawał sobie sam. Duchy nie są złe z natury. Można doprowadzić je do szału swoim zachowaniem, bo cały czas próbują nawiązać kontakt.

Duch będzie tak rozmawiał z człowiekiem, jak ten rozmawia z duchem. Próbują one zrozumieć intelektualne podejście danej jednostki, bazują na osobowości człowieka i starają się do niego dotrzeć. Jeśli ktoś jest agresywny, duch będzie w taki właśnie sposób z nim "rozmawiał".

Byty mogą stać się złe, jeśli próbują nawiązać kontakt, ktoś je odbiera, ale nie reaguje. W punkcie kulminacyjnym irytują się. Jedne mogą popaść w czarną rozpacz, inne w złość. Jeśli na przykład ktoś wywołuje duchy, a więc próbuje się komunikować, dla nich jest to jasny sygnał. Duch chce wtedy dalej z taką osobą rozmawiać. Człowiek taki może być nękany.

Jacy ludzie zgłaszają się do pani o pomoc? Czy są wśród nich naukowcy, księża albo osoby na wysokich stanowiskach?

Nie ma granicy. Kontaktowali się ze mną różni ludzie, różnych profesji i działający na wielu polach. Ja staram się uświadomić danego człowieka, z czym ma do czynienia i nie pytam, czy wypada mu o tym mówić czy nie, albo czy będzie się czuł potępiony przez środowisko. Chcę dać takiej osobie przede wszystkim spokój.

Najpierw badam sprawę i mówię, z czym mamy do czynienia. Jeśli nie jest to dzieło duchów, tylko zaburzeń elektromagnetycznych, ludzie bardzo chętnie stosują środki zaradcze, zakładając tzw. odgromniki odprowadzające ładunki elektrostatyczne, które się kumulują i mogą zrobić w domu piekło. Jeśli jest to sprawa duchowa, proszę bezcielesny byt o jakiś "obraz". Duchy pokazują mi widoki, sceny albo słowa, które nagle pojawiają się w moim umyśle.

Czyli czasami problemem nie jest duch, ale jakieś zaburzenie energetyczne albo biologiczne o nieznanym pochodzeniu?

Zbadałam dwa takie przypadki. Jeden dotyczył mężczyzny o imieniu Tadeusz, który był w depresji, bo nie miał pracy. Jego rodzina stanęła na progu ubóstwa i tak się załamał, że swoją wściekłością wewnętrzną wytwarzał zjawiska telekinetyczne. Drugi przypadek był podobny. W biednej rodzinie kobieta była źle traktowana przez męża i teściową, nie wytrzymała napięcia i zaczęła wytwarzać dziwne zjawiska. Dotykały tych, których nienawidziła.

Jaki był najcięższy przypadek, którym się pani zajmowała i który do dziś nie daje pani spokoju?

Najbardziej kontrowersyjny przypadek ze świata prawdziwych duchów był z regionu szczecińskiego. Pojechałam do pani, która nie dawała sobie rady ze zjawiskami paranormalnymi, z przemieszczaniem się przedmiotów i tak dalej. Opowiadała takie rzeczy, że początkowo myślałam, że to nieprawda, bo niemożliwe, by było tego aż tyle.

Przykładowo, pewnego razu właścicielka zostawiła w domu fachowca do wymiany instalacji elektrycznej. Elektryk, który pracował, zobaczył nagle obok jakiegoś człowieka i zapytał, czy i jego gospodyni wynajęła do remontu. Nieznajomy nic nie odpowiedział i odszedł, więc spec robił swoje. Następnego dnia elektryk wrócił i znowu zobaczył tą postać - młodego chłopaka, tyle że był on pod sufitem! Kiedy spojrzał na niego zobaczył tylko część głowy i tułowia! Facet zbladł, chorował przez dwa tygodnie, przerwał robotę i powiedział, że już nie wejdzie do tego domu.

Po przyjeździe rozstawiłam aparaturę i poszłam do sypialni, w której działo się najwięcej i zostałam sama. W pewnym momencie zobaczyłam ogniki: zielone, niebieskie, różowe, seledynowe. To były takie "łezki". Strzelały jak chciały. Było tego mnóstwo. Żałowałam, że nie miałam kamery.

Stanęła potem przy mnie postać - silna, rosła, duch nieludzki, wysoki. Stał z księgą i kazał mi na nią patrzeć. Spojrzałam, ale nic nie widziałam. Chodziło jednak, żeby patrzeć umysłem. Spytałam, co zrobić, bo przyszłam usunąć to zjawisko. On mi nic nie powiedział, ale nagle jakbym poczuła delikatną ulgę… i to wszystko.

W sypialni zebrałam potem wszystkich domowników. Gospodyni trzymała mnie za rękę, bo bała się tam wejść. Okazało się, że te ogniki widzieli wszyscy, ale kobieta była tak przerażona, że wbiła mi palce mocno w rękę.

Czy te zjawiska potem ustąpiły?

Powiedziałam gospodarzom, że są rzeczy, których nie mogę "ruszyć". Mogę je za to "przesunąć". To był potężny kanał, przez który przedostawały się te byty. To wszystko działo się niedaleko kościoła przejętego przez Niemców, który był zamknięty, ponieważ tam również działy się zjawiska paranormalne. Raz na jakiś czas odprawiano tam ponoć msze.

A jak to było ze sprawą nawiedzonego mieszkania warszawskiej studentki?

Pewna młoda kobieta zgłosiła się do mnie, mówiąc, że nawiedzają ją duchy. Odbierała od nich również, poprzez "sen na jawie" wiadomości, które rano zapisywała. Było tego jednak tak wiele, że nie wytrzymała presji. Rozmawiała o tym z rodziną, a bliscy nawet próbowali spać w jej pokoju i doświadczyli tego samego.

To były pojawiające się, przenikające przez ściany postaci, które jakby na chwilę zatrzymywały się i przekazywały informacje. Kobieta prosiła mnie o dyskrecję, by nie wpłynęło to na jej karierę i naukę. Szukaliśmy sposobu na zamknięcie tej sprawy, ale było to trudne, ponieważ nie wiedzieliśmy komu pomóc.

To był jeden z moich pierwszych dziwacznych przypadków przekazywania informacji od gromady duchów. Studentka przyjęła rolę "adresata" i uwalniała te byty od jakichś ciężarów. Było to dla niej męczące, ale nie tylko ona miała problemy.

Okazało się, że w sąsiednim mieszkaniu żył mężczyzna, który wpadł w alkoholizm. Kolejny lokal, nie wiedzieć czemu, cały czas stał pusty, jakby nikt tam nie chciał mieszkać. To szło w pionie. Działy się tam te same dziwne rzeczy.

Czyli tam również był "kanał"?

Tak. Dziewczyna nie była niczemu winna. Zrobiła się "sensytywna", była odbiorcą. Jeśli człowiek przebywa długo w takim miejscu, dostosowuje się do tamtejszych warunków.

Czy nie boi się pani konfrontacji z duchami?

Nie boję się. Duchy zawsze rozpoznają, kto ma jaki charakter, widząc pola energetyczne wokół człowieka. Poznają dzięki temu wartość danej osoby i wiedzą, do kogo mogą "przylgnąć". Jeśli jest to osoba złośliwa, agresywna - atakują, bo wiedzą, że łatwo takim człowiekiem sterować. Wiedzą też, kto może im pomóc. Jeśli ma się z duchami do czynienia, ważne żeby się nie bać i nie wyczerpywać swojej energii psychicznej. Przede wszystkim nie należy się emocjonować…,,

http://strefatajemnic.onet.pl/duchy/ali ... chow/x3ser
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Awatar użytkownika
Hansel
 
Posty: 3754
Rejestracja: 13 gru 2014, 17:26


Wróć do Opowieści spirytystyczne

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 23 gości