Moje doświadczenia

Miejsce, w którym przeczytać można różne intrygujące opowieści związane ze Spirytyzmem.

Moje doświadczenia

Postautor: Darel » 09 kwie 2014, 11:04

Nie mogłem się zdecydować czy tekst ten umieścić tutaj czy w dziale "Nasz Spirytyzm" dlatego w razie uznania proszę Moderatorów o zmianę miejsca docelowego :)

Nieco dla rozruszania tego wątku opiszę Wam moje trzy skromne historyjki dotyczące jak mniemam kontaktów ze światem niematerialnym. Dla osób zajmujących się spirytyzmem nie będzie to nic odkrywczego, ale mam nadzieję że w ten sposób zachęcę innych do dzielenia się swoimi przeżyciami :twisted: Posłuchajcie.

1) Pierwsza historia chyba wywarła na mnie największe wrażenie, a od tego właśnie momentu przestałem wątpić w życie pozagrobowe.
Kilka już lat temu zmarła babcia mojego kolegi. Darzyłem ją sporą sympatią i mimo iż w tamtym okresie miałem wielki kryzys wiary w cokolwiek, to postanowiłem się za nią pomodlić, na tyle na ile umiałem. Myślę, że wtedy chyba pierwszy raz, tak na serio się modliłem. Słowa me były proste, ale chęci jak najbardziej szczere i szlachetne .To już nie było „klepanie zdrowasiek” na odwal.
Modlitwę tą połączyłem z pozytywną wizualizacją samej zmarłej jako pozytywnej i wesołej osoby przechadzającej się po pięknych ogrodach (tam mi intuicja podrzuciła). W każdym bądź razie modlitwy swe kontynuowałem przez dłużysz czas, nie informując o tym fakcie kogokolwiek z żywych.
Po kilku dniach zdarzyło się coś ciekawego. Zadzwonił do mnie wspomniany już kolega i wyraźnie zawstydzony, oniemiały stwierdził, że może będzie to dla mnie zabawne, ale „śniła mu się dziś babcia i kazala ci podziękować serdecznie za modlitwy. Powiedziała że teraz jest jej już dużo lepiej”
Był to dla mnie autentyczny szok! Byłem wszak pewien, że kolega nie ma pojęcia iż modlę się za duszę zmarłej, a mimo to dostał przekaz senny wraz z podziękowaniami za modlitwę od niej.
Teraz to dla mnie śmieszne, ale wówczas to był istny grom z jasnego nieba dzięki któremu przekonałem się definitywnie że śmierć nie istnieje.
Duch zmarłej od tej pory ukazywał się koledze jeszcze kilkukrotnie czasami zostawiając dla mnie pozdrowienia i podziękowania. Ja do dziś czuję do owej pani wielką sympatię i staram się pamiętać o jej duszy w mych modlitwach.


2) Historia druga.
Miałem bardzo dziwy sen. Śniło mi się, że jestem w czymś na wzór policyjnego pokoju przesłuchań. W pomieszczeniu poza moją skromną osobą była jasna postać, którą utożsamiam z moim Opiekunem oraz…mężczyzna po 50tce mieszkający niegdyś w tym samym bloku co ja. Bardzo mnie zdziwiła jego obecność w mym śnie, chociażby dlatego że owego mężczyzny nie widziałem już co najmniej lat kilka. Osobnik ten jak pamiętam uskarżał mi się na silny ból jaki odczuwa, mantrował wręcz to słowo. Wspominał też że nie ma nadziei, a chłód i ból są wszechpotężne. Starałem się go uspokoić powoływałem się na autorytet Boga i zapewniałem że wszystko będzie dobrze. Wówczas to pan stał się bardzo agresywny, rzucił się na mnie, ale jakaś jasna energia (najpewniej mój Opiekun) odrzucił go ode mnie i trzymał w bezpiecznej odległości. Ciemniejsza postać, od której czuć było wyraźny smutek, żal i samotność zażądała bym się za nią pomodlił i pomógł jej przejść na „drugą stronę” bo w przeciwnym wypadku będzie mnie prześladować.
Obudziłem się. Byłem wyraźnie przestraszony, ale stwierdziłem że to tylko jeden z wielu koszmarów jakie nawiedzały mnie w tamtym czasie. Jakież to było moje zdziwienie gdy zasnąłem ponownie i ponownie ujrzałem tego samego mężczyznę :shock: który po raz kolejny domagał się modlitwy za jego duszę. Tym razem nie było już przy mnie żadnej ochrony, pamiętam że odczuwałem wręcz fizyczny ból po kolejnym spotkaniu z tym duchem. Z trudem, ale jednak udało mi się wyrwać ze snu, tyle że tym razem wyraźnie czułem na swej szyj ślady po zaciskających się dłoniach :evil: Wtedy wolałem już nie ryzykować. Mimo całej niedorzeczności tej sytuacji (bo co do cholery ten facet, który jak myślałem żył sobie normalnie robił w moim śnie?) Modliłem się jakiś czas za duszę tego człowieka, prosiłem żeby odszedł na drugą stronę, a Boga o to by wybaczył mu jego winy, a dobre czyny sowicie wynagrodził. Po pewnym czasie udało mi się zasnąć, a owy człowiek już nigdy nie ukazał mi się we śnie.
Następnego dnia, jeszcze nieco zniesmaczony całą sytuacją zadzwoniłem do siostry by opowiedzieć jej mój sen i wtedy to dowiedziałem się że mężczyzna z mojego zmarł kilka dni wcześniej.
Pan ten nie należał do ludzi „łatwych”. Miał problemy alkoholowe, a i życie rodzinne „nie kleiło się”. Z perspektywy czasu myślę, że faktycznie mógł przywędrować chcąc uzyskać pomoc w odejściu z naszego świata.


3) Opowiastka już ostatnia, nieco innego typu niż dwie poprzednie, ale równie prawdziwa.
Czujecie na sobie wzrok jakiegoś bytu, który nie spuszcza Was z oka. Podąża za Wami jak cień, wydając czasami dziwne odgłosy. Znacie to, prawda? Ja też już zdążyłem poznać...
Z natury jestem sceptykiem, nie należę do osób które każde odgłosy traktowały by jako manifestację duchów spoza naszej ziemi ale jakieś dwa lata temu miałem"przyjemność" egzystować z czymś co nie miało ciała fizycznego. W chwilach gdy byłem sam w domu i znajdowałem się akurat na parterze, z mojego poddasza dochodziły dość wyraźne dźwięki świadczące o obecności tam kogoś/czegoś. Ustawały one natychmiast z chwilą gdy ja udawałem się na górę, żeby sprawdzić co się dzieje. Początkowo zakładałem, że może jakaś mysz dostała się do pokoju, albo może podłoga i meble „pracują”. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że dźwięki te z czasem zaczęły się nasilać, do tego stopnia że uniemożliwiały mi np. czytanie czy oglądanie telewizji. Byt ten wyraźnie lubił mnie wyprowadzać z równowagi i bawić się ze mną w kotka i myszkę, zaprzestając swojej działalności gdy ja znajdowałem się na poddaszu lub nie byłem w domu sam. Po pewnym czasie zgłosiłem się do znajomej, zajmującej się głównie reiki ale także właśnie kontaktami z „drugą stroną”.
Stwierdziła ona, że prześladuje mnie byt, który nigdy nie inkarnował jako człowiek, a nie mogąc znaleźć swego miejsca na świecie postanowił „przykleić” się do kogoś i znaleźć sobie domek.
Nazwała go „chochlikiem”. Stwierdziła również że posiadam uzdolnienia mediumiczne i dlatego wszelkie tego typu byty z chęcią mogą do mnie lgnąć, wiedząc że wyczuję ich obecność. Dzisiaj pewnie postarałbym się skontaktować z tym bytem, pomodlić za niego i poprosić by odszedł, natomiast wówczas potraktowaliśmy go wraz z koleżanką jak katoliccy egzorcyści – bez cienia miłości rozkazując mu wynosić się z mojego domu. Tak też się stało.
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Darel
 
Posty: 175
Rejestracja: 22 mar 2014, 16:12

Re: Moje doświadczenia

Postautor: juniperus » 09 kwie 2014, 12:54

Świetnie, że zamieściłeś te historie. Można z nich wiele się nauczyć. Szczególnie przydatne będą dla tych, którzy nie zdążyli jeszcze przyzwyczaić się do duchów i nie wiedzą jak z nimi poczynać. Historia trzecia, jak sam zauważyłeś jest przykładem, jak nie postępować z duchami :) Dlatego stanowi ważną lekcję dla każdego, kto ma z duchami do czynienia. Przede wszystkim - zrozumienie. My na Ziemi bywamy w ciężkich sytuacjach, duchy - w jeszcze cięższych.
To, co mnie również zastanawiało to ton, w jakim egzorcyści wypędzają rzekomego szatana z ludzi. Oglądając nagrania z tego typu scen, nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak brutalnie do tego podchodzą.
Izabela
GG: 42074662


Ulecieć do góry na skrzydłach...
Awatar użytkownika
juniperus
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 852
Rejestracja: 03 sty 2013, 11:50
Lokalizacja: łódzkie

Re: Moje doświadczenia

Postautor: danvue » 09 kwie 2014, 14:08

Super historie, szczególnie ta z babcią mi się podoba! Super! :)
Uderzył z nieba grom
i wypalił w ziemi znak
znak ten wielki był jak dom
to był krzyż, a obok stał
z postury szczupły, wysoki gość
ale słowa miał jak stal
ludzie wnet oblegli go
krzycząc: Tak! To Ten! To On!
Awatar użytkownika
danvue
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 459
Rejestracja: 12 paź 2013, 17:31

Re: Moje doświadczenia

Postautor: cthulhu87 » 09 kwie 2014, 23:04

Przekaz z babcią jest bardzo intrygujący. Przypomina setki innych, które w XIX wieku zbierało brytyjskie Towarzystwo Badań Psychicznych. Uczeni zrzeszeni w tej organizacji dużo czasu poświęcali na rozważanie, czy tego rodzaju przekazy są dowodem na dalsze trwanie duszy po śmierci, czy może jest to dowód na istnienie telepatii między żywymi ludźmi. W Twoim przypadku wyglądałoby to tak:
Umysł Twojego kolegi wysyła w przestrzeń pewien przekaz telepatyczny dotyczący swojej babci, bo np. intensywnie o niej myśli. Ty, jako osoba również z nią związana w pewien sposób emocjonalnie, jesteś w stanie ten przekaz odebrać. Twoja podświadomość tworzy personifikację babci, aby twoje świadome "ja" mogło go bezpiecznie przyswoić. Nazajutrz kolega daje Ci potwierdzenie, że przekaz odebrałeś. Nie ma tu kontaktu ze zmarłymi, ale jest kontakt między umysłami żywych, choć bez pośrednictwa zmysłów, a więc nadal dopuszczający istnienie życia po śmierci.
Oczywiście zanim ktoś zarzuci mi, że jest to wyjaśnienie mniej prawdopodobne niż kontakt z duchem, muszę zaznaczyć, że po zastanowieniu wcale tak nie jest. A nie jest tak, ponieważ:
1) Sztuczne personifikacje są do pewnego stopnia naturalne i szeroko opisane w literaturze, odkąd psychopatolodzy zaczęli systematycznie studiować hipnotyzm, histerię i zaburzenia dysocjacyjne osobowości. Hipnotykowi podatnemu na sugestię można wmówić, że jest np. Napoleonem albo Jezusem i on stosownie do tej idei przybiera odpowiednią pozę, mimikę, zachowania, charakterystyczne słownictwo itd.
2) Kontakt między żywym posiadającym ciało, które na co dzień służy mu kontaktom ze światem, a zmarłym, który tego ciała nie posiada, równie trudno wytłumaczyć, jak kontakt między dwiema osobami, które żyją, a które do tego kontaktu nie potrzebują pośrednictwa zmysłów.
3) Prościej jest założyć, że istnieją dwa czynniki, niż trzy, cztery, pięć... Najprostsze rozwiązania są najlepsze.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis
http://www.ksiazki-spirytystyczne.pl
Awatar użytkownika
cthulhu87
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 4282
Rejestracja: 19 lip 2008, 12:44

Re: Moje doświadczenia

Postautor: Signus » 09 kwie 2014, 23:29

Dajmy na to masz dwie podobne sytuacje z babcią.
Jedna okaże się komunikacją tylko żyjących a druga zeczywiscie będzie efektem kontaktu ze zmarłą.
Problem w tym że oba scenariusze są możliwe a skoro są możliwe to pewnie się zdarzają, dlatego warto przyglądać się szczegółom by dobrze ocenić sytuację
"Pomagać innym to rozwijać się samemu." Marie-Louise Morton
Awatar użytkownika
Signus
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 99
Rejestracja: 18 wrz 2013, 13:06
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Re: Moje doświadczenia

Postautor: cthulhu87 » 09 kwie 2014, 23:36

Signus pisze:Dajmy na to masz dwie podobne sytuacje z babcią.
Jedna okaże się komunikacją tylko żyjących a druga rzeczywiscie będzie efektem kontaktu ze zmarłą.


:)

Problem w tym że oba scenariusze są możliwe a skoro są możliwe to pewnie się zdarzają, dlatego warto przyglądać się szczegółom by dobrze ocenić sytuację


No właśnie. Pewność stuprocentową dawałaby oczywiście taka informacja podana przez zmarłego, która nie byłaby znana ani jednej osobie żywej, ani drugiej osobie żywej. Np. babcia przed śmiercią zostawiła jakiś przedmiot wnuczkowi i schowała go w szufladzie. O przedmiocie nie wie ani wnuczek, ani osoba odbierająca przekaz. Następnego dnia osoba, która otrzymała przekaz, udaje się do kolegi i obaj znajdują przedmiot w miejscu wskazanym przez zmarłego.
"Widziałem słynne grody starożytności, spoczywające pod całunem piasku lub kamienia, jak Kartagina, miasta greckie na Sycylii, równinę Rzymu z rozwartymi grobami i śpiące pod popiołem Wezuwiusza snem wieków dwudziestu cmentarze." L. Denis
http://www.ksiazki-spirytystyczne.pl
Awatar użytkownika
cthulhu87
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 4282
Rejestracja: 19 lip 2008, 12:44

Re: Moje doświadczenia

Postautor: Darel » 10 kwie 2014, 09:38

Pewność stuprocentową dawałaby oczywiście taka informacja podana przez zmarłego, która nie byłaby znana ani jednej osobie żywej, ani drugiej osobie żywej.


Generalnie przez pewien czas zmarła kilkakrotnie ukazywała się koledze. Mam również przykład, o który tutaj prosiłeś. Może nie jest zbyt spektakularny ale jednak - Koledze przyśniła się babcia, która kazała mnie pozdrowić i przekazać że powinien zmienić miejsce w którym śpię, bo przecinają się tam negatywne energie. Nieco zdziwiony sprowadziłem do domu znajomego radiestetę, który określił iż położenie mojego łóżka jest wielce niefartowne ze względu na występujące tam przecięcie się żył wodnych :shock:

Prawda jest taka, że w poprzedniej sypialni zazwyczaj źle sypiałem, często miałem koszmary, nie lubiłem po prostu spać. Po zmianie pokoju i sypialni mogę spać choćby 10 godzin bez pobudki :)

Pewnie i to da sie logicznie wyjaśnić, ja sam nie przesądzam tutaj o kontakcie ze zmarłą, gdyż jak mówiłem już sam należę do sceptyków, ale takie "kwiatki" są faktycznie ciekawe.
Narodzić się, umrzeć, odrodzić ponownie i wciąż się rozwijać - takie jest prawo
Darel
 
Posty: 175
Rejestracja: 22 mar 2014, 16:12

Re: Moje doświadczenia

Postautor: Signus » 10 kwie 2014, 10:41

Swoją drogą nie lekko jest być sceptykiem, czasem łatwiej by było w coś porostu uwierzyc :D
"Pomagać innym to rozwijać się samemu." Marie-Louise Morton
Awatar użytkownika
Signus
spirytysta
spirytysta
 
Posty: 99
Rejestracja: 18 wrz 2013, 13:06
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Re: Moje doświadczenia

Postautor: atalia » 10 kwie 2014, 10:59

Byle ta wiara nie trąciła naiwnoscią. :?
atalia
spirytystka
spirytystka
 
Posty: 3943
Rejestracja: 17 sty 2010, 12:30

Re: Moje doświadczenia

Postautor: Krzysztoff » 10 kwie 2014, 11:19

cthulhu87 pisze:
No właśnie. Pewność stuprocentową dawałaby oczywiście taka informacja podana przez zmarłego, która nie byłaby znana ani jednej osobie żywej, ani drugiej osobie żywej. Np. babcia przed śmiercią zostawiła jakiś przedmiot wnuczkowi i schowała go w szufladzie. O przedmiocie nie wie ani wnuczek, ani osoba odbierająca przekaz. Następnego dnia osoba, która otrzymała przekaz, udaje się do kolegi i obaj znajdują przedmiot w miejscu wskazanym przez zmarłego.


:) Marcin, skoro taki eksperyment dał by Ci 100% pewności w życie po śmierci , to muszę Cię poinformować że takie sytuacje miały miejsce i są już opisane.

Np. w mediumizmie Cico Xawiera był taki przypadek że rodzina dostawała przekazy od syna , który podpisał się w pewien sposób - nikt nie rozumiał dlaczego on się tak podpisywał dopóki nie znaleźli w domu (po kilku latach) jego prywatnych pamiętników w których sam siebie tak nazywał (nikt o tym nie wiedział)

I teraz pytanie zasadnicze Marcin, czy w takim razie biorąc pod uwagę ten dowód (100% towy) jesteś w stanie uwierzyć na 100% w życie po śmierci ?.... no właśnie ... tylko pytanie dlaczego nie ?
Krzysztoff
Moderator forum
Moderator forum
 
Posty: 2787
Rejestracja: 05 sty 2012, 21:52
Lokalizacja: Wrocław

Następna

Wróć do Opowieści spirytystyczne

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości