Krzysztoff pisze:1. większość objawów - to sugestia albo autosugesia , - czym jest poparte to twierdzenie ?
Prawdopodobnie analogią między stanami transowymi w miediumizmie a stanami transowymi w zjawiskach hipnotycznych, w których podatność na sugestię jest wyższa niż przy normalnym stanie świadomości. Ciężko dokonywać egzegezy wypowiedzi sprzed 80 lat, ale z pewnością autor miał spore doświadczenie w dziedzinie, o której się wypowiadał.
(to jest założenie autora twierdzenia) to że komunikat nie daje dowodu 100% na autentyczność nie jest dowodem że nie jest prawdziwy.
Odnośnie logicznego myślenia: jeżeli twierdzę, że na Marsie żyje zielona ośmiornica, a nie jestem w stanie dać Ci na to dowodu 100% (prócz twierdzenia, że ją widzę i się do mnie uśmiecha), to przez analogię możesz powiedzieć, że moje twierdzenie jest do pewnego stopnia możliwe. Człowiek rozsądny przyjmie jednak najprostsze rozwiązanie - moje twierdzenie o istnieniu zielonych ośmiornic na Marsie jest fałszywe wskutek moich urojeń, sugestii albo wskutek moich kłamstw. Ale uwaga: w przypadku, gdybym przekazał cokolwiek istotnego poza samym oświadczeniem, że widzę zielone ośmiornice na Marsie (np. materiał filmowy, fotografię, skład chemiczny łapy ośmiornicy, na której odkryto pył z gleby marsjańskiej
), wtedy mógłbyś wziąć pod uwagę, że faktycznie na rzeczy jest istnienie czegoś więcej poza moimi wyobrażeniami.
A zatem: tylko gdy medium poda jakieś rzeczowe przesłanie od zmarłego, które pozwoli go zidentyfikować, możemy brać hipotezę spirytystyczną za bardziej prawdopodobną niz wyjaśnienie pochodzenia komunikatu wyłącznie z psychiki medium.
Uważasz, że logiczne jest postepowanie odwrotne? Weź do ręki pierwszą lepszą książkę, na jaką trafisz w księgarni, jakiś np. poradnik majsterkowania Stefana Kowalskiego. Jeśli miałbym kierować się Twoim tokiem rozumowania, musiałbym a priori zakładać, że ksiązka ta nie jest dziełem autora i jego pracy, ale bezcielesnego ducha, który w niewidzialny sposób kierował reką Stefana Kowalskiego, gdy ten pisał swoje wiekopomne dzieło. Tą samą metodę mógłbym zastosować do instrukcji obsługi kserokopiarki, na którą bym się natknął w biurze.
Cała różnica między typowym przekazem mediumicznym naszprycowanym ogólnikami, a przy tym tak starannie unikającym rzeczy istotnych i weryfikowalnych, a pierwszym lepszym dziełem literackim polega na tym, że temu pierwszemu na starcie przypisujemy zewnętrzne pochodzenie, podczas gdy takiego postępowanie nie zastosujemy wobec tego drugiego. I jeden i drugi najpewniej pochodzi od samego człowieka (chyba, że zaistnieją istotne przesłanki, które sugerują inne rozwiązanie).
Czy ktoś umie pokazać działanie podświadomości przy procesie mediumicznym, potem zrobić serię eksperymentów , zrobić statystykę i pokazać ile z nich pochodzi od podświadomości ?
Nie znam takich eksperymentów (co nie znaczy, że nie istnieją, po prostu brak mi wiedzy na ten temat), ale jeśli mamy trzymać się logiki, to raczej Ty powinieneś wspierać takimi badaniami twierdzenie zakładające uczestnictwo czynników dodatkowych niż sama psychika człowieka. "Nie można mnożyć bytów ponad potrzebę" - jak głosi oklepany frazes sceptyków. Ja widzę "potrzebę" mnożenia bytu dopiero, kiedy zmarły zaczyna przekazywać informacje, które pozwolą na stwierdzenie, że to faktycznie on, a nie wyobraźnia ludzka. Rozmawialiśmy wyżej o przypadkach, które pozwalają na przyjęcie komunikacji z duchami za prawdziwą, ale to nie obliguje nas do zakładania, że ta komunikacja zdarza się częściej.
2. amatorzy siadają do stołu i mówią rozmaite głupstwa - no widać tu wyraźnie że autor dzieli ludzi na amatorów i prawdziwych spirytystów , ci pierwsi nie są chyba godni doświadczyć kontaktu , natomiast ci ostatni z pewnością tak
Tu raczej nie idzie o godność, ile o umiejętność odróżniania treści płynących z zewnątrz od tych płynących od człowieka. Taki amator, dla przykładu, przypominający sobie nagle rozwiązanie krzyżówki, którego szukał cały dzień, a które miał na końcu języka, przyjmie pewnie, że to duch mu podsunął rozwiązanie. Nie uważam jednak, aby człowiek krytyczny i rozsądny widział w takim przypadku działanie czegokolwiek poza ujawnieniem treści obecnej już wcześniej w umyśle. Podobnie trzeba postępować z przekazami otrzymanymi na seansach, bo inaczej czeka nas wiara w absurdy, jak te wymienione przeze mnie wyżej.
3. Niedorzecznym jest stwierdzenie że jesteśmy otoczeni duchami , które zjawiają się na byle czyje zawołanie - no cóż , znowu to "byle czyje" - czyli ci lepsi są godni kontaktu, inni nie. Po pierwsze skoro każdy ma swojego opiekuna który nas często inspiruje - to już można powiedzieć że te kontakty z duchami są częste; po 2-gie dlaczego "niedorzeczne" - ja uważam że wręcz przeciwnie , spirytystyczna wizja mówi jasno że myśl jest natychmiastowym fluidycznym połączeniem, więc skoro kilka osób na seansie myśli by duch przybył to na pewno z jakimś się połączą
Po 1) współcześni spirytyści twierdzą, że duchy w ogóle się na zawołanie nie zjawiają, a więc posunęli pogląd Delanne'a do skrajności (słynne zdanie "telefon dzwoni tylko z drugiej strony").
Po 2) Autor ma rację. (Przy czym nie wspomina tu wcale o "godności" w dostąpieniu kontaktów, jak to próbujesz przedstawić, równie dobrze może mu chodzić o przeszkody natury psychicznej czy biologicznej u medium czy uczestników, albo też o ich umiejętności oceny poczynionych obserwacji). Jakby nie było, nie wystarczy zebrać przypadkowe osoby i kazać im wywołać Józefa Piłsudskiego, aby ukazał się Józef Piłsudski. To chyba jasne i to każdy spirytysta przyzna. Gdyby to było takie proste w ogóle byśmy o tym nie gadali, tylko siedzieli przy stoliku i gawędzili z Marszałkiem
Co do mediów , to chyba zdajesz sobie sprawę że media są tylko narzędziem, to co otrzymują w przekazie pochodzi ze strony duchowej.
Znów to pierwsze, niepoddane refleksji założenie, że medium kontaktuje się z duchami. Teraz ja nawołuję do logiki:) Czemu na początek nie założyć, że medium z nikim się nie kontaktuje, jeśli to najprostsze rozwiązanie? Moim zdaniem dopiero jeśli pojawią się przesłanki, które o takim kontakcie mogą świadczyć, wtedy trzeba rozważać czy taki kontakt faktycznie ma miejsce. Jak inaczej chcesz działać i pozostawać w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem i logiką? Przecież ja mogę właśnie teraz udawać medium i pisać, że odpowiedzi na Twoje posty dyktuje mi mój Duchowy Opiekun. Gdzie tu logika, skoro takie oświadczenia przyjmujesz na samym starcie? Znasz mnie i wiesz, że nie jestem medium, a jednak gdybyś mnie nie znał i przyjmował swoją metodę, mógłbyś narazić się na gruby błąd.
Dodajmy do tego, że mamy nie tylko możliwości albo 100% przekaz albo 100% działania podświadomości. Kto zaręczy, że medium nie wpływa na faktycznie otrzymany przekaz i jego część pochodzi od ducha, a inna jego część pochodzi od samego medium? Tutaj mamy jeszcze jedną komplikację, bo jeśli "narzędzie" nie jest w pełni sprawne, może zaburzać komunikację.
Jak chcesz otrzymać jakąś informację to proponuję zwrócić się do źródła
Też tak myślę
Na koniec: czy to nie spirytyzm Kardeca twierdzi, że lepiej odrzucić sto prawdziwych przekazów niż przyjąc jeden nieprawdziwy? Tego zdania też sobie nie wymyśliłem!