megan6 pisze:Uwierz mi gdybyś miała tego nie przeżyć to byś tego nie przeżyła, i choćby cię nawet 100 lekarzy ratowało.
Pewnie masz rację. Tyle, że czasem życie mnie przerasta. Nie teraz, ale kiedyś naprawdę było ciężko. Może, jak napisała Kalatala, to tęsknota za życiem duchowym. Bo ja do tamtego przyszłego życia rzeczywiście tęsknię. Pogodziłam się z myślą, że muszę żyć tu i teraz. Przyjmować moje życie takim jakim jest, nawet jeśli cierpię i często mi się nie udaje. Tyle, że ciągłe podźwiganie się z dna jest trochę męczące. Ale dość na te smutne tematy.
Chciałam w sumie napisać dziś o czym innym, ale dzisiaj średnia siostra narobiła mi trochę strachu i chciałabym poznać wasze zdanie na ten temat.
Najpierw opisze zdarzenie, które działo się jakieś 10 lat temu. Byłam akurat z synem w odwiedzinach u rodziców. Moja średnia siostra jeszcze wtedy z nimi mieszkała. Siedliśmy do obiadu i siostra zaczęła opowiadać, co jej się śniło. Przypomnę, że siostra niewiele mówi o swoich uczuciach i przeżyciach metafizycznych. No i śniło jej się, że jechała autem i podjeżdżając do świateł zobaczyła, że zmieniają się z zielonych na pomarańczowe. Zahamowała, bo nie jechała szybko. No i samochód za nią rąbnął jej auto z tyłu. Z tego samochodu wysiadła kobieta. Ustaliły, że zjadą ze skrzyżowania na pobliską ulicę. I tam kobieta ta zaczęła prosić siostrę by nie wzywać policji, bo jej mąż będzie wściekły. Przypominam, że jej się to śniło. Na drugi dzień rano dokładnie to się wydarzyło. Kropka w kropkę dokładnie to samo. Nie dodała tylko, że ja razem z synem będę siedzieć na tylnym siedzeniu.
Na szczęście ani mojemu synowi, ani mnie nic się nie stało, siostrę bolał tylko kark przez tydzień, a samochód oberwał naprawdę mocno.
No i dziś średnia siostra zadzwoniła do mnie, że jej się śniło, że miałam wypadek... Ja chyba jutro będę chodziła na piechotę...