przeżycia rodzinne i inne
: 11 lis 2013, 17:07
Jest to niejako kontynuacja wątku, który rozpoczęłam tu:
viewtopic.php?f=6&t=1917
Nikita prosiłaś mnie o moje przeżycia z duchami. Może i nie za wiele tego będzie, ale mam nadzieję, że cię zainteresuje.
Gdy byłam dzieckiem mieszkałam w nowym domu, świeżo wybudowanym można powiedzieć, że przez mojego tatę (był kierownikiem budowy). Zawsze mój dom rodzinny był domem otwartym. Nigdy nie zamykaliśmy w ciągu dnia drzwi na klucz. Dobrzy znajomi wchodzili bez pukania. I wiele duchów także. Obecność ducha zauważałyśmy przez dreszcze jakie dostawałyśmy, a często widziałyśmy zarysy osób. Najczęściej takie duchy przychodziły i odchodziły same bez naszej ingerencji, ale raz zdarzył się duch, który nie chciał odejść. Był to wysoki mężczyzna, dobrze zbudowany, można by powiedzieć zawalidroga Ja osobiście widziałam go w drzwiach do pokoju. Zajmował prawie całe, więc musiał być duży. Duch ten niczym nam nie szkodził, nie straszył nas. A jedyne co przy nim czułyśmy, to smutek. Zastanawiałyśmy się, dlaczego nie idzie dalej. Był z nami jakieś 3,4 miesiące, aż mama wpadła na pomysł, że chyba ten duch potrzebuje pomocy. Akurat było to przed świętami Bożego Narodzenia i mama postanowiła, że właśnie w tym dniu, przed wieczerzą wigilijną po standardowej modlitwie, pomodlimy się też za duszę tego człowieka. Tak też zrobiłyśmy (aż dziw że mój tata zagorzały ateista to wszystko znosił ze spokojem ). Po tej modlitwie żadna z nas już więcej go nie widziała, więc mam nadzieję, że mu pomogłyśmy przejść na drugą stronę.
Znowu najzabawniejszym, choć też trochę denerwującym był duch złośliwy. Ktoś mógł by go nazwać poltergeistem. Złośliwa paskuda, ukrywał różne rzeczy, przesuwał. Wtedy mnóstwo szklanek się potłukło i innego szkliwa. Mama wytrzymała to tydzień. Jak się go pozbyła, nie mam pojęcia, byłam wtedy nastolatką, ale pamiętam, że w jeden dzień mama była na ducha bardzo zdenerwowana, a na następny dzień już było wszystko normalnie.
Duchy przychodzą też do mojej starszej siostry we śnie. Najczęściej są to duchy kogoś z rodziny i zazwyczaj są to "zwykłe odwiedziny", bez prawd objawionych czy jasnowidztwa. Do mnie duchy rodziny nie przychodzą (chyba mnie olewają, bo jestem najmłodsza ), ale miałam też sny o zmarłych osobach z rodziny męża. Ale zanim to opowiem to muszę trochę rozjaśnić sytuację jaka u mnie była. Po ślubie zamieszaliśmy w mieszkaniu babci mojego męża razem z nią. Babcia była matką mojej teściowej, no i niestety teściowa czuła się w obowiązku "uświadamiać" mnie jak mam żyć, jak myśleć, jak gotować, i wiele innych jak. Była to bardzo toksyczna osoba. Ale o niej za chwilę. Z babcią miałam dużo lepszy kontakt. Uwielbiałam z nią rozmawiać, zwłaszcza o jej przeżyciach z czasu wojny. Babcia zmarła 4 lata po naszej przeprowadzce do niej. Ciężko mi było, bo się do niej przywiązałam, tym bardziej, że babcia była jedyną osobą, która mnie chroniła przed teściową. Jakiś miesiąc po pogrzebie babci. Babcia przyśniła mi się. Śniła mi się w pokoju firmy pogrzebowej, w której widziałam ją po raz ostatni. Babcia we śnie obudziła się, była bardzo zdezorientowana. Moja teściowa, która też tam była zemdlała, a teściu zajął się żoną. I tylko ja podbiegłam do babci, przytuliłam ją i mówiłam, że wszystko będzie dobrze. Babcia pytała tylko: "gdzie ja jestem? co ja tu robię?". Obudziłam się z tego snu rozhisteryzowana. Płakałam tak, że nie mogłam się uspokoić. Drugi raz śniła mi się jakieś 2,3 tygodnie później. Tym razem było inaczej. Babcia była w podziemnej komorze w trumnie. Zaczęła się rozkładać, ale ruszała się i starała się mówić. Była na mnie bardzo zła, czegoś ode mnie chciała, ale ja nie wiedziałam czego. Z tego snu znowu obudziłam się cała zapłakana i długo się uspakajałam. Trzeci sen o babci mnie przeraził. Było to znowu jakieś 2,3 tygodnie później. Babcia była znowu w podziemnej komorze, ale z trumny wstał już tylko szkielet z resztkami ciała. Byłam przerażona. Babcia ewidentnie była na mnie wściekła, chciała wrzeszczeć, ale nie wydobywał się z jej gardła żaden głos. Obudziłam się z tego snu także nieźle przestraszona. W tym samym dniu zadzwoniłam do mamy i opisałam jej wszystkie te sny. Mama zapytała czy byłam na grobie babci od pogrzebu. Powiedziałam, że nie byłam. Mama kazała mi iść i się pomodlić. Tak też zrobiłam. Więcej mi się babcia nie śniła, ale moim stałym zwyczajem stało się odwiedzanie grobu babci i opowiadanie jej co u mnie słychać.
Prawie 5 lat po śmierci babci zmarła moja teściowa. Jak już pisałam wyżej była to osoba bardzo toksyczna. Wtedy o tym nie wiedziałam, ale po jakiś 8 latach małżeństwa dowiedziałam się, że to co mnie spotykało ze strony teściów, to była przemoc psychiczna. Jak łatwo policzyć, uświadomiłam to sobie tak na rok przed śmiercią teściowej. Przeczytałam świetne książki "Toksyczni teściowie" i "Toksyczni rodzice" Susan Forward. To pozwoliło mi wzmocnić siebie i zacząć walczyć o siebie, o własne zdanie i własne dzieci. Teść uważa, że teściowa zmarła przeze mnie, bo kiedy nie chciałam dać im starszego syna pod opiekę na dwa tygodnie w lato, to powiedziała, że "wnuki już jej nie potrzebują". Zmarła w styczniu od raka wątroby, który najprawdopodobniej był przerzutem z jelit. Nie czuję się winna jej śmierci, nie ja kazałam jej się denerwować każdym moim posunięciem, każdą moją decyzją. Może zrozumiała też, że wymykam się spod jej rąk i zaczynam myśleć samodzielnie? Nie wiem. W każdym razie zastanawiałam się po jej śmierci, kiedy ją wypuszczą z "czyśćca", i kiedy mnie odwiedzi, bo tego że mnie odwiedzi byłam stuprocentowo pewna. Długo ją trzymali. Śniła mi się jakieś dobre pół roku po pogrzebie. Wtedy już dawno byłam po wybaczeniu jej. Właściwie, to wybaczyłam jej po przeczytaniu tych dwóch książek, o których pisałam wyżej. Po prostu zrozumiałam, dlaczego ona tak mnie męczy i mogłam jej wybaczyć. Ale wrócę do snu. We śnie byłam w ciąży i urodziłam w domu, w wannie córeczkę, której nadałam imię Małgosia. Teściowa cały ten czas mi pomagała, ale ... nie odezwała się do mnie ani jednym słowem. O wszystko pytała się gestami. I gestami pytała o moje zdanie. Ani jedno słowo nie wypłynęło z jej ust. Pamiętam, że byłam w tym śnie niesamowicie zdumiona jej zachowaniem i tym, że nic nie mówi. Pod koniec snu teściowa mnie przytuliła i ja przytuliłam się do niej. Wtedy się obudziłam. Z uśmiechem na ustach. Przypuszczam, że kazano jej zdobyć moje przebaczenie. Tyle że ona już je miała Do teraz nie mam pretensji do niej o tą przemoc psychiczną. Wiem, że chciała dobrze, nie chciała nikogo skrzywdzić, tylko że metody, które stosowała były złe. Po śmierci teściowej teść niewiele później śmiertelnie się na mnie obraził i zerwał wszelkie kontakty. I właśnie parę dni temu śnili mi się teściowie. Teściowa trzymała teścia pod rękę i próbowała mi coś wytłumaczyć, ale gdy tylko zaczynała, to jakaś kobieta, która trzymała się bardzo blisko teściów, wpadała jej w słowo i właściwie ją zagłuszała. Nie dowiedziałam się co chciała mi wytłumaczyć teściowa, ale teraz zastanawiam się, czy jakaś kobieta nie przypętała się do mojego teścia. W sumie nie moja sprawa, teść ma prawo żyć, jak chce. Chyba teściowa jeśli chce mi coś przekazać, to będzie musiała mi to jaśniej wytłumaczyć.
viewtopic.php?f=6&t=1917
Nikita prosiłaś mnie o moje przeżycia z duchami. Może i nie za wiele tego będzie, ale mam nadzieję, że cię zainteresuje.
Gdy byłam dzieckiem mieszkałam w nowym domu, świeżo wybudowanym można powiedzieć, że przez mojego tatę (był kierownikiem budowy). Zawsze mój dom rodzinny był domem otwartym. Nigdy nie zamykaliśmy w ciągu dnia drzwi na klucz. Dobrzy znajomi wchodzili bez pukania. I wiele duchów także. Obecność ducha zauważałyśmy przez dreszcze jakie dostawałyśmy, a często widziałyśmy zarysy osób. Najczęściej takie duchy przychodziły i odchodziły same bez naszej ingerencji, ale raz zdarzył się duch, który nie chciał odejść. Był to wysoki mężczyzna, dobrze zbudowany, można by powiedzieć zawalidroga Ja osobiście widziałam go w drzwiach do pokoju. Zajmował prawie całe, więc musiał być duży. Duch ten niczym nam nie szkodził, nie straszył nas. A jedyne co przy nim czułyśmy, to smutek. Zastanawiałyśmy się, dlaczego nie idzie dalej. Był z nami jakieś 3,4 miesiące, aż mama wpadła na pomysł, że chyba ten duch potrzebuje pomocy. Akurat było to przed świętami Bożego Narodzenia i mama postanowiła, że właśnie w tym dniu, przed wieczerzą wigilijną po standardowej modlitwie, pomodlimy się też za duszę tego człowieka. Tak też zrobiłyśmy (aż dziw że mój tata zagorzały ateista to wszystko znosił ze spokojem ). Po tej modlitwie żadna z nas już więcej go nie widziała, więc mam nadzieję, że mu pomogłyśmy przejść na drugą stronę.
Znowu najzabawniejszym, choć też trochę denerwującym był duch złośliwy. Ktoś mógł by go nazwać poltergeistem. Złośliwa paskuda, ukrywał różne rzeczy, przesuwał. Wtedy mnóstwo szklanek się potłukło i innego szkliwa. Mama wytrzymała to tydzień. Jak się go pozbyła, nie mam pojęcia, byłam wtedy nastolatką, ale pamiętam, że w jeden dzień mama była na ducha bardzo zdenerwowana, a na następny dzień już było wszystko normalnie.
Duchy przychodzą też do mojej starszej siostry we śnie. Najczęściej są to duchy kogoś z rodziny i zazwyczaj są to "zwykłe odwiedziny", bez prawd objawionych czy jasnowidztwa. Do mnie duchy rodziny nie przychodzą (chyba mnie olewają, bo jestem najmłodsza ), ale miałam też sny o zmarłych osobach z rodziny męża. Ale zanim to opowiem to muszę trochę rozjaśnić sytuację jaka u mnie była. Po ślubie zamieszaliśmy w mieszkaniu babci mojego męża razem z nią. Babcia była matką mojej teściowej, no i niestety teściowa czuła się w obowiązku "uświadamiać" mnie jak mam żyć, jak myśleć, jak gotować, i wiele innych jak. Była to bardzo toksyczna osoba. Ale o niej za chwilę. Z babcią miałam dużo lepszy kontakt. Uwielbiałam z nią rozmawiać, zwłaszcza o jej przeżyciach z czasu wojny. Babcia zmarła 4 lata po naszej przeprowadzce do niej. Ciężko mi było, bo się do niej przywiązałam, tym bardziej, że babcia była jedyną osobą, która mnie chroniła przed teściową. Jakiś miesiąc po pogrzebie babci. Babcia przyśniła mi się. Śniła mi się w pokoju firmy pogrzebowej, w której widziałam ją po raz ostatni. Babcia we śnie obudziła się, była bardzo zdezorientowana. Moja teściowa, która też tam była zemdlała, a teściu zajął się żoną. I tylko ja podbiegłam do babci, przytuliłam ją i mówiłam, że wszystko będzie dobrze. Babcia pytała tylko: "gdzie ja jestem? co ja tu robię?". Obudziłam się z tego snu rozhisteryzowana. Płakałam tak, że nie mogłam się uspokoić. Drugi raz śniła mi się jakieś 2,3 tygodnie później. Tym razem było inaczej. Babcia była w podziemnej komorze w trumnie. Zaczęła się rozkładać, ale ruszała się i starała się mówić. Była na mnie bardzo zła, czegoś ode mnie chciała, ale ja nie wiedziałam czego. Z tego snu znowu obudziłam się cała zapłakana i długo się uspakajałam. Trzeci sen o babci mnie przeraził. Było to znowu jakieś 2,3 tygodnie później. Babcia była znowu w podziemnej komorze, ale z trumny wstał już tylko szkielet z resztkami ciała. Byłam przerażona. Babcia ewidentnie była na mnie wściekła, chciała wrzeszczeć, ale nie wydobywał się z jej gardła żaden głos. Obudziłam się z tego snu także nieźle przestraszona. W tym samym dniu zadzwoniłam do mamy i opisałam jej wszystkie te sny. Mama zapytała czy byłam na grobie babci od pogrzebu. Powiedziałam, że nie byłam. Mama kazała mi iść i się pomodlić. Tak też zrobiłam. Więcej mi się babcia nie śniła, ale moim stałym zwyczajem stało się odwiedzanie grobu babci i opowiadanie jej co u mnie słychać.
Prawie 5 lat po śmierci babci zmarła moja teściowa. Jak już pisałam wyżej była to osoba bardzo toksyczna. Wtedy o tym nie wiedziałam, ale po jakiś 8 latach małżeństwa dowiedziałam się, że to co mnie spotykało ze strony teściów, to była przemoc psychiczna. Jak łatwo policzyć, uświadomiłam to sobie tak na rok przed śmiercią teściowej. Przeczytałam świetne książki "Toksyczni teściowie" i "Toksyczni rodzice" Susan Forward. To pozwoliło mi wzmocnić siebie i zacząć walczyć o siebie, o własne zdanie i własne dzieci. Teść uważa, że teściowa zmarła przeze mnie, bo kiedy nie chciałam dać im starszego syna pod opiekę na dwa tygodnie w lato, to powiedziała, że "wnuki już jej nie potrzebują". Zmarła w styczniu od raka wątroby, który najprawdopodobniej był przerzutem z jelit. Nie czuję się winna jej śmierci, nie ja kazałam jej się denerwować każdym moim posunięciem, każdą moją decyzją. Może zrozumiała też, że wymykam się spod jej rąk i zaczynam myśleć samodzielnie? Nie wiem. W każdym razie zastanawiałam się po jej śmierci, kiedy ją wypuszczą z "czyśćca", i kiedy mnie odwiedzi, bo tego że mnie odwiedzi byłam stuprocentowo pewna. Długo ją trzymali. Śniła mi się jakieś dobre pół roku po pogrzebie. Wtedy już dawno byłam po wybaczeniu jej. Właściwie, to wybaczyłam jej po przeczytaniu tych dwóch książek, o których pisałam wyżej. Po prostu zrozumiałam, dlaczego ona tak mnie męczy i mogłam jej wybaczyć. Ale wrócę do snu. We śnie byłam w ciąży i urodziłam w domu, w wannie córeczkę, której nadałam imię Małgosia. Teściowa cały ten czas mi pomagała, ale ... nie odezwała się do mnie ani jednym słowem. O wszystko pytała się gestami. I gestami pytała o moje zdanie. Ani jedno słowo nie wypłynęło z jej ust. Pamiętam, że byłam w tym śnie niesamowicie zdumiona jej zachowaniem i tym, że nic nie mówi. Pod koniec snu teściowa mnie przytuliła i ja przytuliłam się do niej. Wtedy się obudziłam. Z uśmiechem na ustach. Przypuszczam, że kazano jej zdobyć moje przebaczenie. Tyle że ona już je miała Do teraz nie mam pretensji do niej o tą przemoc psychiczną. Wiem, że chciała dobrze, nie chciała nikogo skrzywdzić, tylko że metody, które stosowała były złe. Po śmierci teściowej teść niewiele później śmiertelnie się na mnie obraził i zerwał wszelkie kontakty. I właśnie parę dni temu śnili mi się teściowie. Teściowa trzymała teścia pod rękę i próbowała mi coś wytłumaczyć, ale gdy tylko zaczynała, to jakaś kobieta, która trzymała się bardzo blisko teściów, wpadała jej w słowo i właściwie ją zagłuszała. Nie dowiedziałam się co chciała mi wytłumaczyć teściowa, ale teraz zastanawiam się, czy jakaś kobieta nie przypętała się do mojego teścia. W sumie nie moja sprawa, teść ma prawo żyć, jak chce. Chyba teściowa jeśli chce mi coś przekazać, to będzie musiała mi to jaśniej wytłumaczyć.