autor: konrad » 25 kwie 2013, 14:59
Co do "Naszego Domu" miałem podobne wątpliwości co Lukas, zwłaszcza że książka czasem jest podkoloryzowana. To trochę jak z wykładami Divaldo. Divaldo opowiada prawdziwe historie, ale czasem je ubarwia, żeby miały szerszy wymiar symboliczny. Np. w jednym z wykładów, który opublikowaliśmy w kwartalniku opisuje swój pobyt w Oświęcimiu i opowiada historię niewidomych dzieci. Faktem jest, że dzieci te tam były i że Divaldo powiedział wtedy, że to "kat wraca na miejsce zbrodni", ale nie było już mowy o rozmowie z ich wychowawczynią, która pojawiła się w wykładzie. Ze mnie zrobił też w wykładzie socjologa hehe... Nie oznacza to, że trzeba traktować jego opowieści jako bzdurę, ale jako "podkoloryzowaną" dla celów literacko-retorycznych prawdę. Podobnie jest z Andre Luizem. Książkę można odczytywać dosłownie i wówczas może ona rozczarować, bo to podkoloryzowanie jest robione pod Brazylijczyków. I tak w moim tłumaczeniu starałem się odpowiednio dobierać słowa, żeby nie było czuć większej przesady. Warto jednak tutaj odnieść się do kilku faktów:
1) U Kardeca de facto nie odnajdujemy opisów życia po śmierci, czyli konkretnych zajęć duchów. Opisuje je ogólnikowo. Bardziej się skupia na tym, czy duchy są szczęśliwe, czy cierpią. To jest chociażby główny motyw "Nieba i Piekła". Opisuje jednak często życie na innych światach, które bardzo jest zbliżone do opisów, które znamy z "Naszego Domu".
2) Opisy miast duchowych przewijają się przez całą literaturę spirytystyczno-spirytualistyczną. Można tu wspomnieć "Nasz Dom" Chico Xaviera, ale także inne książki brazylijskie (np. Divaldo spisał książkę, którą podyktowała jego była współpracowniczka), ale mamy też podobne opisy w "Błękitnej Wyspie" Williama T. Steada, w książce "Raymond, czyli życie po śmierci" Olivera Lodge'a... Znajomy opowiadał mi, że natrafił również na podobne dzieło po szwedzku... Nie ignorowałbym zupełnie więc tego faktu, a raczej próbował szukać odpowiedzi, czy da się to połączyć z tym, o czym pisał Kardec.
Z mojej analizy i pytań zadawanych różnym bardziej doświadczonym spirytystom wynika zatem, że opis Andre Luiza jest całkiem prawdopodobny. Aby go wyjaśnić, należy zrozumieć kilka rzeczy:
1) W zaświatach istnieją różne poziomy fluidyczne czy też wibracyjne. Są to bardziej poziomy świadomości, coś jak "focusy" Bruce'a Moena. Na materialnym poziomie świadomości jesteśmy my, a na innych poziomach zlokalizowanych czaso-przestrzennie w tym samym miejscu, są duchy. Najpierw duchy są na najniższym poziomie, który miesza się z Ziemią. To duchy, które dopiero co zmarły, więc często nie zdają sobie sprawy ze swojej śmierci. Ich postrzeganie jest bardzo materialne, bo widzą i słyszą wszystko, co się u nas dzieje na Ziemi. Zauważmy zatem: widzą świat mateialny, ale postrzegają również jego niematerialną część czyli np. samych siebie lub inne duchy. Duchy potrzebują czasu, aby odłączyć się całkowicie od fizyczności. Czas ten spędzany jest albo na Ziemi, albo w miejscach takich jak "Umbral" z naszego domu, który nie jest do końca materialnym światem, a bardziej wizualizacją, tworem umysłowym ducha. Bardzo często świat ten stanowi odbicie wizji piekła lub miejsca odbywania kary. Jeśli ktoś wierzy w diabła, to tam go zobaczy. Gdy duch spędzi w tym miejscu wystarczająco dużo czasu, jest przenoszony przez inne duchy do miejsca nauki i pracy, czyli np. Naszego Domu. Jeśli duch jest dość rozwinięty udaje się do światów bardziej rozwiniętych, gdzie podejmuje różne działania. Warto zauważyć, że motyw duchowych towarzyszy, którzy opiekują się danym duchem jest dość częsty. Kolejna rzecz, która się często pojawia, to informacja od ducha, który potwierdza, że nie będzie się mógł już komunikować, bo ma do wykonania różne zadania.
2) Czytając Kardeca można by pomyśleć, że duchy sobie po prostu fruwają bez sensu po wszechświecie (tutaj też mylne tłumaczenie mówiące o "duchach błąkających się" bardzo wspiera tę interpretację). Generalnie jednak w "Błękitnej wyspie" odnajduję wiele sensownych przemyśleń. Przeniesienie ducha w takim stan zabłąkania byłoby dla niego bardzo trudne. Duch ewoluuje, więc nie może się przenieść w miejsce zupełnie inne. Zaświaty więc muszą przypominać Ziemię, żeby nie doznał ogromnego szoku. Oczywiście nie ma tam znanej nam z Ziemi materii, a bardziej twory myślowe, fluidyczne wyobrażenia. Dlatego też miasta w zaświatach są odbiciem przekonań i wizji ludzi, którzy w danym miejscu mieszkają. Przynajmniej ta część bliższa Ziemi. Czym wyżej, tym wspanialsze rzeczy można dostrzec.
Co do komunikacji Duchów: z założenia wszystkie duchy mogą się komunikować, jeśli spełnionych jest kilka warunków:
1) mają do dyspozycji zsynchronizowane z nimi medium
2) mają czas i są w danym miejscu dostępne
3) mają pozwolenie od duchów wyższych, które umożliwiają taką komunikację, zapewniając de facto możliwość nawiązania kontaktu
Biorąc pewne porównanie: jeśli chcemy do kogoś zadzwonić, musimy mieć na to czas i mieć do dyspozycji telefon (medium). Musi też nas połączyć centrala czy też firma telekomunikacyjna, która patrząc na stan naszego konta lub abonamentu zadecyduje, czy to się stanie. Oczywiście sama firma telekomunikacyjna może się z nami skontaktować, kiedy tylko chce.
A co do tych cienistych bytów - zapewne chodzi o jakieś duchy niższe, które przybierają taką formę. Na pewno nie jest to nic nadzywczajnego i nie należy się tym jakoś specjalnie przejmować.