Że też chciało wam się odkopać temat sprzed dwóch lat
Wprawdzie nie widzę tu żadnych rąk, ale załóżmy teoretycznie, że faktycznie są tam widoczne. Być może w 2009 r. przypisałbym im interpretację spirytystyczną, ale dziś mam wątpliwości:
1) nawet jeśli tam są jakieś ręce, to skąd niby wiadomo, że należą do dziadka, a nie stryjka, cioci czy też do zupełnie obcego, ale zaprzyjaźnionego ducha?
2) Może tu być przypadek wpływu samego medium na obiekty widziane na fotografiach. Dobry przykład takiej sytuacji to kreacje myślowe Stanisławy Tomczykówny otrzymywane na zdjęciach w trakcie badań Ochorowicza, co z życiem po śmierci ma niewiele wspólnego. Wniosek: możliwe, że myśli samej Marion McAleese, będącej jeszcze pod wrażeniem śmierci ojca, ukształowały obraz na zdjęciu na podobnej zasadzie jak podświadomość medium tworzy sztuczne osobowości (bywa, że z autentycznych wspomnień) imitujące odrębnie istniejące duchy.
3) Rozpatrywanie takich przypadków pokazuje trudności metodologiczne, kiedy nijak nie można rozróżnić treści animicznych (źródłem jest medium) od spirytystycznych (źródłem jest odrębna inteligencja). Do tego byłyby potrzebne nowe i szczegółowe informacje. Takich w podanym materiale brakuje.
4) Jeśli zdjęcie jest autentyczne i faktycznie coś na nim widać (ja tam mimo tych podpisów nic nie widzę), jest to unikalny przykład wpływu medium na zdjęcie USG. To powoduje masę pytań o istotę tego zjawiska. Jak w ogóle było możliwe, że do niego doszło i jaki proces fizyczny leży u jego podstawy?